24 listopada 2015

Rozdział 44

Peeta

Wstaję z samego rana jeszcze przed moją żoną i biegnę do siedziby strażników pokoju aby opowiedzieć im ze wszystkimi szczegółami co się wczoraj wydarzyło.
Trochę się denerwowałem ale wszystko udało nam się wyjaśnić więc po po godzinie spędzonej na posterunku wracam do domu.
Wchodząc do domu wołam Kochanie, wróciłem !
- Cieszę się. Wszystko ok ?
- Tak, nie miałem problemów jakoś wszystko mi się rozjaśniło.
- Zrobiłam sałatkę chcesz trochę ?
- Jasne - odpowiadam przedłużając wyraz. - Odchudzasz się ?
- Nie skąd ten pomysł ? Jestem za gruba ?
 - Nie, nie to miałem na myśli po prostu biegamy, odżywiamy się zdrowo i to trochę dziwne.
- Tak, zdrowo szczególnie jedząc twoje naleśniki. Bądź poważny.
- A nie jestem ?
- Och, spadaj!
- Dobra, po nasze rzeczy a później razem spadamy na wycieczkę.
- A ty dalej swoje ?
- Tak, tym razem nie ustąpię.
- Co mam spakować ?
- Bikini i tyle wystarczy - śmieję się.
- A tak poważnie.
- Jedziemy w kilka miejsc o różnych warunkach atmosferycznych więc lepiej weź wszystkiego po trochu. - odpowiadam zajadając sałatkę,  która jest trochę niedobra a to delikatnie powiedziane bo moja Katniss przesadziła z octem.
- Więc dzwonię po dziewczyny a ty kończ jedzenie.
- Super pomysł.
Katniss wychodzi a ja szybko dzwonię żeby chłopaki wymknęli się z domu i wywalili gdzieś tą sałatkę.
- Super, że jesteście. - szepczę kiedy ich widzę. 
- Rozumiem, że mamy być cicho - stwierdza Finnick.
- Tak, nie wie, że tu jesteście.
- A po co tu jesteśmy ?
- Żeby się pozbyć tego - wskazuję na ocet z kawałkami warzyw.
- Wygląda całkiem fajnie.
- Jak chcesz to spróbuj to zjeść.
- W czasie Igrzysk nie wydziwiałeś.
- Bo mogłem umrzeć a teraz to może mnie zabić !
- Dobra. Zapakuj to a my to gdzieś wywalimy.
- Dzięki a tak przy okazji to cześć bo niedługo wyjeżdżamy na wycieczkę.
- Spoko to do zobaczenia jak wrócicie.
-Cześć.
I tak oto pozbyłem się posiłku. Na szczęście pozostają jeszcze szybkie gofry.
Były o wiele lepsze a Katniss ma myśleć, że zrobiłem je na podróż.
- Hej dziewczyny.
- Cześć chłopczyku - żartuje sobie Jo.
- Katniss już spakowana ?
- Pogięło cię ?! Siedzimy tu dopiero godzinę.
- Ok, bez nerwów.
W trakcie ich kłótni, który sweter powinna zabrać Katniss ja wrzuciłem do mojej torby podróżnej bieliznę, skarpetki, kąpielówki, kosmetyki, ręcznik, kilka koszul i T-shirtów, trzy bluzy i sweter i spakowałem jeszcze jakieś spodnie z różnych kategorii tzn. jeansy, coś bardziej do garnituru i sportowe. Poza rzeczami z powyższych zabrałem jeszcze marynarkę i krawat i kilka par butów.
Odwróciłem się od szafy a dziewczyny gapiły się na mnie jakbym był duchem włącznie z Katniss.
- Coś nie tak ?
- Nie, co właśnie zrobiłeś ?
- No spakowałem się.
- W 8 minut i 42 sekundy ?!
- Skoro tak mówisz. - odpowiadam Jo z lekkim przekąsem.
- To facet nie liczy się - szepcze Annie.
- Ok skoro wszystko ustaliliśmy to ja już pójdę.
- Nie !
- Dlaczego ?
- No musisz jej pomóc - krzyczy Jo.
- Ja ?!
- Tak - potwierdza jakby pakowanie dziewczyny było normalne.
- Dobrze więc co mam zrobić ?
- Po prostu wybierz rzeczy, które ci się podobają.
Więc wybrałem rzeczy, w których według mnie Katniss wygląda najładniej.
- Może być ?
- Jasne to możecie jechać.
- Pa. Nie zapomnijcie zająć się kwiatami.
- Pamiętamy. Bawcie się dobrze i dzwońcie do nas.
- Jasne.
Kiedy już wyjechaliśmy uświadomiłem sobie, że nie mam dokładnego planu a właściwie to żadnego planu na wyjazd.
- Więc gdzie jedziemy ?
- Nie wiem.
- Jak to ?
- No myślałem żeby - i tutaj trzeba coś wymyślić - zwiedzić wszystkie dystrykty po kolei.
Ona tylko się śmieje i pyta - Ty tak serio ?
- No jasne.
- Okay ale jak się nie uda to twoja wina.
- Dobrze biorę to na siebie.
Później zasnęła i nie miałem z kim rozmawiać więc słuchałem radia. 
Mówili o naszym ślubie już chodzą plotki, że coś było nie tak.
Jak zwykle prasa i telewizja muszą mieć o kim gadać.
Po kilku godzinach dojechaliśmy do dystryktu pierwszego.
Musiałem obudzić Katniss aby zameldować się w hotelu.
- Długo spałam ?
- Właściwie jesteśmy już w jedynce.
- Wow no to długo.
- Nie wiem co będziesz robić kiedy ja w nocy będę spać - żartuję.
- Może pójdę potańczyć do klubu.
- Naprawdę zabawne.
- Dobrze już nie marudź tylko chodź do pokoju.
Nie odzywam się już tylko niosę walizki idąc za Katniss.
Ale zauważam coś dziwnego.
- Katniss ?
- Hm ?
- Boli cię coś czy może to jakieś zakwasy ?
- O co chodzi ?
- Nic, po prostu zabawnie idziesz. Masz złączone uda i robisz takie małe kroczki - uśmiecham się przyjaźnie.
- Nie to drobiazg w dodatku staram się dumnie kroczyć. - stara się żartować ale pod uśmiechem czai się grymas bólu.
- Jasne. Jak księżniczka.
- Tak, dokładnie. To nasz pokój.
- Super.
Właśnie wzięliśmy prysznic to znaczy każdy oddzielnie bo my przecież nie kąpiemy się wspólnie.
Nie ważne.
Po prostu siedzimy i oglądamy telewizję ale zaraz kładziemy się spać.
- Wyłącz jestem już zmęczona.
- Ok, dobranoc.
- Dobranoc.
To trochę dziwne, że Katniss jest ostatnio taka zmęczona dwie godziny temu obudziła się po podróży, którą też całą przespała.
I dosyć dużo zjadła na kolację a może jestem przewrażliwiony ?
Tak to na pewno to.

Katniss

Budzę się czując nieprzyjemny ucisk w żołądku, jedzenie podchodzi mi do gardła.
Biegnę do łazienki i wczorajsza kolacja ląduje w toalecie.
Peeta ma mocny sen więc może się nie obudzi.
Pospiesznie myję zęby i wracam do łóżka.
Przytulam męża.
- Wszystko w porządku ? Szybko wybiegłaś.
- Tak. Jest ok.
- To co dzisiaj robimy ?
- Pójdziemy się po prostu przejść ? 
- Pozwiedzać ?
- Tak.
- Jasne. Ale najpierw śniadanie.
- Nie, ja wczoraj dużo zjadłam nie mam ochoty. - odpowiadam czując kwaskowaty posmak w ustach po niedawnych przeżyciach w łazience.
- Okay więc zbieraj się a ja zjem śniadanie - proponuje i całuje mnie w czoło.
- Będę gotowa za pół godziny.
Spokojnie wybieram koszulę, sweterek i rozkloszowaną spódnicę a z torby wyciągam proste pół sportowe buty.
W łazience się maluję i tak jak zapowiedziałam po pół godziny żując gumę jestem gotowa.
- Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję - odpowiadam lekko się rumieniąc.
- Idziemy.
Kiwam głową na zgodę i wyruszamy.
Mimo, że trybuci z tego dystryktu zawsze byli zadufani i okrutni to ich miejsce urodzenia prezentuje się zjawiskowo.
Na obiad jem lekka sałatkę bo moje poranne wymioty to pewnie po prostu zatrucie i lepiej teraz nie nadwyrężać układu trawiennego.
Po całym dniu zwiedzania wracamy do hotelu.
To był cudowny dzień ale jestem strasznie zmęczona i od razu po kąpieli kładę się spać i momentalnie zasypiam.
Ale tego ranka także budzą mnie wymioty.
Nie wiem co się dzieje i jestem trochę przestraszona.

Peeta

Tego ranka tak samo jak wczoraj Katniss wymiotowała z rana i nadal jest bardzo ospała.
A jeśli...
Nie, to niemożliwe.
Z drugiej strony może to byłoby dobre ?
Sam nie wiem co o tym myśleć.

Katniss 

Dzisiaj dzień minął nam tak jak wczoraj zwiedzanie dystryktu i już czuję się lepiej a jutro jedziemy do dwójki.


Jak myślisz co dolega Katniss? PS. Mam niecny plan dotyczący kolejnych postów więc komentuj i spróbuj zgadnąć o co mi chodzi xd

15 listopada 2015

Rozdział 43

W rozdziale mogą pojawić się niecenzuralne słowa uwłaczające godności bohaterów.

Peeta 

- Co ty tu robisz ?
- Pytam tylko czy już ją przeleciałeś ? Było fajnie ? Jęczała ?!
- Słuchaj, uspokój się i pogadamy.
- Nie po tym co mi zrobiłeś ?!
- Może chcesz się czegoś napić ? Kawa czy herbata ?
- Masz coś mocniejszego ?
- Jasne.
- To lej do pełna.
Spokojnie siada w kuchni i nadal mierzy do mnie z pistoletu.
Muszę jakoś odciągnąć go od tematu Katniss.
- To jak ci się teraz podoba w naszym dystrykcie ?
- Och, po tym całym zniszczeniu i śmierci tylu ludzi jest bardzo przyjemnie.
- Paylor dobrze sprawuje urząd prezydenta.
- Tak a ty jesteś dobrym rzecznikiem.
- Nie, zrezygnowałem z tej funkcji żeby móc pracować w piekarni.
- Jakie to urocze, zawsze byłeś taki dobry ! Inni przy tobie są potworami.
Ty na pewno myślę ale powstrzymuję się przed powiedzeniem tego komentarza.
- No właśnie może wybrała cię bo jesteś taką ciamajdą.
Nagle przypominam sobie, że nie wziąłem dzisiaj leków ale jest za późno kiedy Gale odwraca głowę w kierunku schodów i schodzącej po nich Annie, rzucam się na niego.
Nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji.
Właściwie tracę już czucie w rękach od zaciskania ich w pięści i uderzania Gale'a.
Nie słyszałem kiedy przyjechali strażnicy pokoju i nie słyszałem krzyków Annie liczył się tylko ten palant i to żeby dać mu nauczkę.
Abym przestał go bić musiało mnie odciągnąć dwóch strażników, Jack i Finnick.
Mimo to kiedy go wynosili z poobijaną twarzą wyrwałem się chłopakom, podbiegłem do niego i powiedziałem mu do ucha - To była najlepsza noc w naszym życiu.
A jego źrenice zwęziły się i zaczął rzucać się w uścisku strażników a potem straciłem go z pola widzenia.
- Peeta nic ci nie jest ? - słyszę z oddali pytanie Katniss...
- Moje leki, śmierć, Snow, wspomnienia... - wykrzykuję pojedyncze słowa a ktoś rzuca mną o ziemię i mocno przygniata do podłogi.
- Biegnij po zastrzyk !!! - krzyczy jakiś facet  a ja rzucam się w uścisku niczym ryba bez wody.
- Ona jest morderczynią ! Jak możecie ją chronić !
- Peeta to twoja żona !!!
- Co ?! Nie ! Coin ?! Nie to niemożliwe ! Zabije mnie - zaczynam łkać - Zabije mnie, pomocy !
- Nie, nic ci nie grozi - ma taki łagodny głos, troszczy się o mnie - Katniss ?
- Jestem tu. Wszystko będzie dobrze - kładzie sobie moją głowę na kolanach i głaszcze moje włosy.
Nagle czuję ukłucie w ramię.
- Nie !
- Peeta to ci pomoże.
I po chwili wszystko nabiera kształtów.
- Zabrali go ? - pytam natychmiast - Zabrali go. Ale jak się tu dostał ?
- Nie wiemy.
- Nic ci się nie stało ?
- Nie ale masz rozcięte czoło, chodź zaraz to opatrzymy.
- Dobrze.
Wchodzimy do kuchni a Katniss skrycie daje znać innym aby już poszli, myśli, że tego nie widzę a ja nie pokazuję jej, że wiem co robi.
- Ok, przemyję ci to wodą utlenioną i zostawię otwarte wtedy szybciej się zagoi.
- Dobrze pójdziemy zaraz się położyć spać ?
- Jasne wezmę tylko prysznic.
- Właściwie racja. Ja pójdę po tobie.
Udaję, że wcale mnie nie piecze, zamykamy dom na klucz i idziemy na górę.
- Więc.
- Więc. Pójdę szybko się umyć.
Katniss wchodzi do łazienki i tylko po pół godziny wychodzi.
- Pospieszyłaś się. - żartuję.
- Wiesz, że następnym razem mogę tam siedzieć dwie godziny albo dłużej ?
- Wiesz, że następnym razem mogę wejść pierwszy ?
- Och, jak masz się myć to już idź.
Prysznic jest bardzo orzeźwiający i pomaga mi się rozluźnić.
- Dobrze, chodźmy już spać jestem zmęczony.
Kładziemy się i wtulam się w moją żonę chłonąc jej zapach.
- Używasz nowych perfum ?
- Nowej kolekcji.
- Są śliczne, pasują do ciebie.
- Dziękuję kochanie.
- Podoba mi się jak tak do mnie mówisz.
- Mogę to robić częściej jeśli ci się podoba.
- Jasne. Nadal ją nosisz ?
- Co ?
- Tą bransoletkę.
(Dla niewtajemniczonych rozdział 6/7)
- Oczywiście w końcu wtedy zapytałeś czy zostanę twoją dziewczyną.
- Fakt a ty się zgodziłaś.
- A później mieliśmy niezły ubaw na plaży.
- Tak wszystko było łatwiejsze i te szalone imprezy !
- Z Jo każda impreza jest szalona.
- Mam propozycję. - mówię podekscytowany.
- Zamieniam się w słuch.
- Z samego rana jak tylko złożę zeznanie strażnikom spadamy stąd.
- Gdzie ? - pyta zaskoczona Katniss.
- Do Czwórki odwiedzimy twoją mamę, zaszalejemy na plaży, odczepimy się od popaprańców i twojego ex...
- Ja się nigdy z nim nie spotykałam ! - złości się Katniss.
- Ale się z nim całowałaś ! - droczę się z nią ale czuję ukłucie zazdrości.
- Nie gadam z tobą. Jak chcesz to sobie jedź, do Czwórki przecież obok mojej mamy mieszka Mishon !
- No nie ! Jeszcze to mi wypomnisz ? Nic mnie z nią nie łączy.
- Mów co chcesz swoje widziałam.
- Wy dziewczyny ! - odwracamy się od siebie i próbujemy usnąć.
- Och, nie złość się już na mnie.
- Usiłuję zasnąć możesz mi nie przeszkadzać ? - odpowiada mi naburmuszona Katniss ale zaraz odwraca się do mnie i przytula.
- Pa.
- Dobranoc - odpowiadam.

11 listopada 2015

Rozdział 42

Nowy rozdzial pojawi się po 8 komentarzach !!!

Katniss

Ale uczucie, że wszystko jest idealnie pryska jak bańka mydlana rano (hahaha rano!) czyli o 14:12, wstaję z łóżka.
Miejsce między moimi udami piekielnie mnie boli.
Szczęście, że Peeta śpi.
Bardzo małymi kroczkami docieram do łazienki po drodze łapiąc telefon.
I wybieram numer Alicii bo wiem, że nie piła. Obiecała odwieźć tych idiotów do domu albo hotelu.
- Hej - wita mnie zaspanym głosem.
- Hej - szepczę aby w razie przebudzenia Peeta nic nie słyszał - Mam taką nietypową sprawę do ciebie.
W słuchawce słyszę jakiś męski głos.
- Wal śmiało nie mam na głośniku.
- No wiesz wczoraj z Peetą...
- Yay - piszczy z radości - I jak było ?
- Cudownie ale dzisiaj jest okropnie.
- O kurde to był pierwszy raz ?
- Tak.
- Jak najmniej się ruszaj i weź coś przeciwbólowego. Bo rozumiem, że nie chcesz po prostu żeby się martwił ?
- Dokładnie.
- Spoko i nie rób szpagatu to będzie dobrze a i przed następnym szaleństwem poczekaj z tydzień.
- Dzięki a kto tam z tobą jest ?
- Taki Malcolm ale to chyba nie potrwa długo. Wiesz jedna noc, było spoko i cześć.
- Tak rozumiem. Dzięki, pa.
- Cześć.
Otwieram szafkę w łazience i łykam pigułkę przeciwbólową.
Bardzo powoli wychodzę i idę do kuchni nadal ubrana w bieliznę z wczoraj, podnoszę koszulę Peety i ją nakładam.
Smażę naleśniki bo chłopak na pewno niedługo wstanie - nie ma tendencji to drzemania cały dzień.
I się nie mylę bo pół godziny później wita mnie pocałunkiem w szyję.


I przytula mnie do siebie.
- Hej. Jak spałaś ?
- Idealnie.
- Pewnie ze zmęczenia i tych wszystkich wrażeń.
- Możliwe, jesteś głodny ?
- Strasznie. Gdybym nie umiał się opanować to pewnie bym cię schrupał - żartuje.
- Rozłóż talerze a ja przyniosę kawę i naleśniki.
- Już się robi.
Po obfitym śniadaniu powoli sprzątamy Peeta o ile się nie mylę stara się znaleźć pretekst żeby mnie pocałować albo przytulić aż w końcu nie wytrzymuje i po prostu przygniata mnie do jednej ze ścian i namiętnie wpija się w moje usta.
Po kilkunastu sekundach naszych pocałunków słyszymy chrząknięcie i natychmiast się od siebie odrywamy.
- No, heeej. - mówi skacowana Jo - a co wy tutaj tak się obmacujecie ?
Razem z Peetą rumienimy się przeokropnie w czasie gdy wszyscy nasi przyjaciele gapią się na nas.
- Ok. Koniec dłużej nie będę znosił szpiegostwa ! - nagle unosi się Peeta.
Wszyscy z minami typu o co mu chodzi gapią się na mojego Męża w samych bokserkach właściwie ze mną włącznie bo też nic nie rozumiem.
- Jakiego szpiegostwa ?
- No co chwilę wpadacie do naszej sypialni pod byle pretekstem, w nocy nie powiem co robicie, że sąsiedzi do nas dzwonią co się dzieje i na dodatek...
- Sąsiedzi ?!
- No tak. - odpowiada spokojnie mój ukochany.
- Finnick idziemy ! - krzyczy Annie.
- Jack ! My też.
- Ja to przyszłam się tylko pożegnać - wyjaśnia Alicia, przytula nas, zaprasza do siebie i dziękuje za epicką imprezę.
- No to do zobaczenia.
Kiedy jesteśmy już sami pytam czy to z sąsiadami to prawda.
- Eee, raz tylko Haymitch dzwonił, że Jo się rozbiera w pokoju a później drugi raz, że nie może spać bo tak z Jackiem hałasują.
Nie mogę powstrzymać śmiechu.
Później trzeba było posprzątać w domu po naszej wczorajszej zabawie i zaczęliśmy rozpakowywanie prezentów.
Weszliśmy w posiadanie pięknej zastawy na rodzinne obiadki, zestawu pościeli, zestawu kubków małżeńskich i podobnych małżeńskich prezentów.
Moją a właściwie nie tylko moją uwagę przyciągnęło ładnie opakowane pudełko i naraz za nie chwyciliśmy.
- Ok, rozpakuj - śmieje się Peeta.
A kiedy uchylam wieczko moje oczy otwierają się szerzej.
- Chyba ktoś pomylił uroczystości - chichoczę.
- Właśnie. Albo pomyślał przezorny zawsze ubezpieczony.
- Na takie okoliczności mielibyśmy około 9 miesięcy.
- No cóż może kiedyś te ubranka nam się przydadzą.
Nie chcę mu niszczyć marzeń więc po prostu milczę. 
Nie chcę mieć dzieci przynajmniej póki się nie pozbieram po tym wszystkim.
- Ykhym, pójdę po herbatę też chcesz ?- Nie, dziękuję.
Zostaję sama z moimi przemyśleniami do chwili, w której do mojej sypialni wpada ucieszona Annie.
- Oficjalnie będziemy sąsiadkami !
- Naprawdę ? Super !
- A tak właściwie to jak minęła wczorajsza noc ?
Zamiast odpowiedzieć wymownie się uśmiecham.
- No nieźle Katniss Everdeen zaszalała !
- Ciszej Peeta jest na dole.
- Masz szczęście, że rozmawiasz ze mną bo Johanna na pewno by się nie uciszyła ale wykrzyczała, że byłaś z Peetą w jednoznacznej sytuacji.
- Już się tak nie wymądrzaj ! A ty i Finnick ?
- Cóż kilka miesięcy po ślubie planujemy dzieci i kupujemy domek u was żeby w razie czego mieć się gdzie zatrzymać.
- Czyli nie zostajecie na stałe ?
- Na dłużej ale nie na stałe.
- Cóż rozumiem.
- Ok spadam bo dzisiaj mam romantyczną kolację przy świecach z Finnickiem - ogłasza a po chwili dodaje szeptem - Trzeba ochrzcić nasz nowy dom.

Tymczasem na dole

- No jak tam Peeta ? Chłopiec stał się mężczyzną ? - głos brzmi znajomo jakby Jack ale jest zachrypnięty i należy do kogoś kto jest nieźle nawalony.
- O co ci chodzi Jac... - powoli się obracam i widzę...

 W komentarzu napisz kogo zobaczył Peeta a nowego posta spodziewaj się w tym tygodniu :)