Katniss
Po tym jak Ross opuścił moje mieszkanie Peeta zdenerwowany pyta:
- O co mu chodziło?! Flirt, chodzenie bez koszulki, jakieś spotkania i nie powiedziałaś mu, że jesteś mężatką??? Nie widział obrączki?
W tym momencie nie słyszałam już nic co mówił Peeta, pobiegłam do kuchni i otworzyłam szkatułkę, w której zostawiłam obrączkę gdy urządzałam mieszkanie.
Ku mojej rozpaczy nic nie znalazłam, chaotycznie przeszukiwałam szafki kiedy Peeta krzyczał coś obok, otrząsnęłam się z amoku dopiero gdy chwycił mnie za ramię i popatrzył prosto w oczy.
- Katniss, co się stało, proszę rozmawiajmy... chce wszystko zacząć od początku.
- Obrączka, nie wiem gdzie jest! - krzyczę z płaczem a Peeta przytula mnie do siebie.
- Kiedy ostatnio ją miałaś?
- Jakiś tydzień, może dwa temu... nie pamiętam kiedy się tu wprowadzałam. Nie chciałam jej zgubić podczas urządzania mieszkania.
- Uspokój się, zaraz ją znajdziemy.
Peeta powoli przeszukuje wszystkie szafki i szuflady w domu podczas gdy ja siedzę i staram się uspokoić.
Jakieś 20 minut później Peeta wraca do kuchni i staje przede mną wyciągając w moim kierunku dłoń z obrączką pyta:
- Mogę? - kiwam głową, a on umieszcza biżuterię tam gdzie powinna być cały ten czas.
Bez słowa mnie przytula, a później jakby nigdy nic parzy kawę i robi jajecznicę.
Jemy w milczeniu gdy ciszę przerywa nam dzwonek do drzwi.
Peeta bez słowa wstaje i idzie otworzyć.
Peeta
Nie wiedziałem co się dzieje podczas awantury ale kiedy usłyszałem co ten facet mówi, wpadłem w furię, a jednocześnie mnie zamurowało, chwilę nie miałem pojęcia co ze sobą zrobić.
Po chwili się otrząsnąłem i zacząłem krzyczeć na Katniss, gdy nasz sąsiad wybiegł z mieszkania.
Nie zwróciła na mnie uwagi, pobiegła do kuchni, a ja za nią nie wiedząc co się dzieje.
Byłem wściekły ale jej szloch otrząsnął mnie z szoku, zachowałem się jak wariat krzycząc i ją szarpiąc.
Gdy powiedziała co się stało, zabrałem się za poszukiwania, jakiś czas później znalazłem pierścionek w łazience, musiał jej wypaść. Zwróciłem jej go, zrobiłem śniadanie i siedzieliśmy w ciszy, czekałem na wyjaśnienia ale Katniss się nie odzywała więc nie napierałem.
Ciszę przerwał dzwonek, szybko otworzyłem i moim oczom ukazali się strażnicy pokoju,
- Dzień dobry, dostaliśmy zgłoszenie o awanturze i zakłócaniu porządku.
- Dzień dobry, przepraszam bardzo, to prawda przez chwilę było głośno ale już wszystko jest w porządku.
- Rozumiem jednak naszym obowiązkiem jest sprawdzić, czy nikt nie ucierpiał.
- Oczywiście, proszę wejść.
Strażnicy sprawdzili, czy w tym przypadku Katniss jest bezpieczna i nic nie wskazywało na kłopoty, w końcu tylko krzyczałem.
- Wszystko wydaje się w porządku, tak jak Pan powiedział jednak ze względu na naszą interwencję musimy wypisać upomnienie.
- Rozumiem.
Musieli mnie spisać i wystawić mandat, ponieważ skarga wpłynęła na mnie.
Kiedy strażnicy wyszli, wróciłem do Katniss.
- Peeta, między mną a Rossem do niczego nie doszło. Kiedy się wprowadziłam, przywitał mnie i zaprosił żeby lepiej się poznać. Uznałam, że to nic złego w końcu, nie doszło do niczego.
Nie pomyślałam, że według niego to flirt czy cokolwiek, przepraszam, że nie zauważyłam braku obrączki, ale miałam tyle na głowie... wracałam zmęczona. Z tą koszulką to prawda, za pierwszym razem gdy przyszłam nie miał jej na sobie, ale żartowałam, że nie ma wstydu i natychmiast się ubrał. Raz otworzyłam mu drzwi myjąc zęby w ręczniku ale tylko je uchyliłam...
- Katniss, to ja przepraszam, byłaś tak długo sama ze wszystkimi problemami, ja stałem się tylko kolejnym z nich, do tego krzyczałem na ciebie, przepraszam jeszcze 3 miesiące temu myślałem, że jesteś zmiechem a teraz to ja zachowuje się jak jeden z nich.
Chowam twarz w dłoniach, a Katniss szybko mnie przytula i całuje we włosy.
- To nie tak, nie mów tak nigdy więcej. Oboje wiemy, że to nieprawda.
- Katniss już nigdy cie nie opuszczę, przysięgam. Nie tak jak przed ślubem, bo złamałem tę obietnicę uciekając do szpitala. Teraz już zawsze będę mówił ci wszystko, żadnych tajemnic, nigdy.
Nie chcę cie stracić.
- Ja ciebie też Peeta, nie byłam dobrą żoną, nie udało mi się być przy tobie tak jak powinnam była. Jeszcze to co się działo...
- Teraz już będzie w porządku, dlatego zapraszam cię na kolację. Chcę nadrobić stracony czas i wynagrodzić ci te 3 miesiące, w końcu zniknąłem zaraz po ślubie.
Katniss
- Czyli muszę się przygotować żeby nikogo nie wystraszyć?
- Kochanie, ty wystraszyć? Co najwyżej charakterkiem - za ten komentarz dostał kuksańca w bok i się zaśmialiśmy.
- Wiedziałeś na co się piszesz - odparłam i pobiegłam pod prysznic.
Sprzątnęliśmy i się zebraliśmy, a z planowanej wspólnej kolacji, zrobił się obiad i deser.
Rozmawialiśmy i tak jak pragnął Peeta nadrabialiśmy stracony czas, gdy nagle poważnie powiedział:
- W piątek chciałbym pójść na kontrolę, dotrzymasz mi towarzystwa?
- Oczywiście, skąd to oficjalne pytanie? - zaśmiałam się.
- Kto pyta nie błądzi, wolałem mieć pewność - odparł Peeta z lekkim uśmiechem.
W spokoju dokończyliśmy posiłek i spacerem wróciliśmy do wieżowca.
Jadąc windą na nasze piętro Peeta wpadł na pomysł, aby jeszcze raz zacząć znajomość z Rossem, ale tym razem lepiej.
Skrytykowałam ten pomysł, jednak był nieugięty.
Stojąc przed drzwiami do mieszkania naszego sąsiada nadal uważałam, że lepiej wrócić do siebie.
Ku mojemu i Peety zaskoczeniu otworzyła nam Hannah.
Z uśmiechem zaprosiła nas do środka, okazało się, że Ross to jej brat, stwierdziła, że często bierze różne słowa zbyt mocno do siebie, ale szybko mu mija po spotkaniu z rzeczywistością.
W ten sposób, gdy dołączył do nas Ross wszyscy się pogodziliśmy i wszystko wyjaśniliśmy. Ross ujawnił, że sąsiedzi z naprzeciwka to gbury i nasłali na nas wszystkich strażników i on również zapłacił karę, a Peeta miał prywatną wizytę z Hannah i stwierdził, że w takim wypadku narazie się do szpitala nie wybiera.
Za to ja w pewnym momencie trochę gorzej się poczułam, przeprosiłam wszystkich i wyszłam do toalety.
Chwilę później usłyszałam pukanie więc pewnym głosem powiedziałam:
- Peeta w porządku, zaraz wracam.
- To ja, mogę wejść? - odparła Hannah.
Zmieszana otworzyłam jej drzwi.
- Ból w podbrzuszu?
- Aż tak widać? - spytałam zmartwiona.
- Nie bój się ale odwiedź mnie w gabinecie. - po chwili milczenia dodała - może bez męża?
- Obiecaliśmy sobie mówić o wszystkim.
- Rozumiem, ale chciałabym cię zbadać i może lepiej będzie nam porozmawiać na osobności?
- Chyba masz rację.
- Od tamtej pory twoje ciało wróciło do normy?
Myśląc o stracie dziecka, serce zabiło mi szybciej.
- Niezupełnie, czasami boli mnie brzuch, ale nie miesiączkuję, właściwie to kilka razy zdarzały mi się krwawienia, ale uznałam, że to nic poważnego i nie miałam czasu się tym zająć. Tyle się dzieje sama tego nie zauważam.
- To prawda, rozumiem, że dużo się u ciebie dzieje, ale musisz teraz uważać na siebie.
- Postaram się jakoś wyrwać żeby Peeta nie widział, wtedy przyjdę na badania.
- Cieszę się, mam nadzieję, że szybko znajdziesz okazję.
W milczeniu opuściłyśmy łazienkę i jakby nic się nie stało wróciłyśmy do salonu.
- Bardzo dziękuję wam za gościnę, ale jestem trochę zmęczona więc będę się zbierać. - powiedziałam szybko i uśmiechnęłam się na pożegnanie.
Usłyszałam jeszcze za sobą jak Peeta również się żegna i poczułam jak łapie mnie za rękę.
- Nie musisz wracać, poradzę sobie, nie mieszkamy daleko.
- Racja, ale wolę spędzić jeszcze trochę czasu z tobą - uśmiechnął się zawadiacko i dodał - napewno nie będziemy się nudzić.
Przewróciłam tylko oczami i otworzyłam mieszkanie.
- Właściwie to musimy posprzątać i poukładać twoje rzeczy - powiedziałam gdy zobaczyłam walizkę Peety.
- Liczyłem na rozrywkę...
Nie miałam siły z nim dyskutować więc przebrałam się w dres i zaczęłam sprzątać w łazience.
Po chwili usłyszałam, że Peeta odkurza, około godzinę później wszedł dumnie do łazienki i oznajmił, że posprzątał i się rozpakował więc możemy poszukać fajniejszych zajęć.
- Możesz pojechać zrobić zakupy jeśli skończyłeś.
Byłam oschła, ale nie mogłam zapanować nad zmęczeniem, a moje myśli krążyły wokół mojego poronienia.
- Uhhh... no dobrze, biorę samochód. - zawiedziony wyszedł.
Muszę coś wymyślić koniecznie w tym tygodniu żeby zająć czymś mojego męża i pójść na wizytę do Hannah.
Tuz przed powrotem Peety z zakupów miałam obmyślony plan, który liczyłam, że wypali i zajmie go na cały jutrzejszy dzień.
- O co mu chodziło?! Flirt, chodzenie bez koszulki, jakieś spotkania i nie powiedziałaś mu, że jesteś mężatką??? Nie widział obrączki?
W tym momencie nie słyszałam już nic co mówił Peeta, pobiegłam do kuchni i otworzyłam szkatułkę, w której zostawiłam obrączkę gdy urządzałam mieszkanie.
Ku mojej rozpaczy nic nie znalazłam, chaotycznie przeszukiwałam szafki kiedy Peeta krzyczał coś obok, otrząsnęłam się z amoku dopiero gdy chwycił mnie za ramię i popatrzył prosto w oczy.
- Katniss, co się stało, proszę rozmawiajmy... chce wszystko zacząć od początku.
- Obrączka, nie wiem gdzie jest! - krzyczę z płaczem a Peeta przytula mnie do siebie.
- Kiedy ostatnio ją miałaś?
- Jakiś tydzień, może dwa temu... nie pamiętam kiedy się tu wprowadzałam. Nie chciałam jej zgubić podczas urządzania mieszkania.
- Uspokój się, zaraz ją znajdziemy.
Peeta powoli przeszukuje wszystkie szafki i szuflady w domu podczas gdy ja siedzę i staram się uspokoić.
Jakieś 20 minut później Peeta wraca do kuchni i staje przede mną wyciągając w moim kierunku dłoń z obrączką pyta:
- Mogę? - kiwam głową, a on umieszcza biżuterię tam gdzie powinna być cały ten czas.
Bez słowa mnie przytula, a później jakby nigdy nic parzy kawę i robi jajecznicę.
Jemy w milczeniu gdy ciszę przerywa nam dzwonek do drzwi.
Peeta bez słowa wstaje i idzie otworzyć.
Peeta
Nie wiedziałem co się dzieje podczas awantury ale kiedy usłyszałem co ten facet mówi, wpadłem w furię, a jednocześnie mnie zamurowało, chwilę nie miałem pojęcia co ze sobą zrobić.
Po chwili się otrząsnąłem i zacząłem krzyczeć na Katniss, gdy nasz sąsiad wybiegł z mieszkania.
Nie zwróciła na mnie uwagi, pobiegła do kuchni, a ja za nią nie wiedząc co się dzieje.
Byłem wściekły ale jej szloch otrząsnął mnie z szoku, zachowałem się jak wariat krzycząc i ją szarpiąc.
Gdy powiedziała co się stało, zabrałem się za poszukiwania, jakiś czas później znalazłem pierścionek w łazience, musiał jej wypaść. Zwróciłem jej go, zrobiłem śniadanie i siedzieliśmy w ciszy, czekałem na wyjaśnienia ale Katniss się nie odzywała więc nie napierałem.
Ciszę przerwał dzwonek, szybko otworzyłem i moim oczom ukazali się strażnicy pokoju,
- Dzień dobry, dostaliśmy zgłoszenie o awanturze i zakłócaniu porządku.
- Dzień dobry, przepraszam bardzo, to prawda przez chwilę było głośno ale już wszystko jest w porządku.
- Rozumiem jednak naszym obowiązkiem jest sprawdzić, czy nikt nie ucierpiał.
- Oczywiście, proszę wejść.
Strażnicy sprawdzili, czy w tym przypadku Katniss jest bezpieczna i nic nie wskazywało na kłopoty, w końcu tylko krzyczałem.
- Wszystko wydaje się w porządku, tak jak Pan powiedział jednak ze względu na naszą interwencję musimy wypisać upomnienie.
- Rozumiem.
Musieli mnie spisać i wystawić mandat, ponieważ skarga wpłynęła na mnie.
Kiedy strażnicy wyszli, wróciłem do Katniss.
- Peeta, między mną a Rossem do niczego nie doszło. Kiedy się wprowadziłam, przywitał mnie i zaprosił żeby lepiej się poznać. Uznałam, że to nic złego w końcu, nie doszło do niczego.
Nie pomyślałam, że według niego to flirt czy cokolwiek, przepraszam, że nie zauważyłam braku obrączki, ale miałam tyle na głowie... wracałam zmęczona. Z tą koszulką to prawda, za pierwszym razem gdy przyszłam nie miał jej na sobie, ale żartowałam, że nie ma wstydu i natychmiast się ubrał. Raz otworzyłam mu drzwi myjąc zęby w ręczniku ale tylko je uchyliłam...
- Katniss, to ja przepraszam, byłaś tak długo sama ze wszystkimi problemami, ja stałem się tylko kolejnym z nich, do tego krzyczałem na ciebie, przepraszam jeszcze 3 miesiące temu myślałem, że jesteś zmiechem a teraz to ja zachowuje się jak jeden z nich.
Chowam twarz w dłoniach, a Katniss szybko mnie przytula i całuje we włosy.
- To nie tak, nie mów tak nigdy więcej. Oboje wiemy, że to nieprawda.
- Katniss już nigdy cie nie opuszczę, przysięgam. Nie tak jak przed ślubem, bo złamałem tę obietnicę uciekając do szpitala. Teraz już zawsze będę mówił ci wszystko, żadnych tajemnic, nigdy.
Nie chcę cie stracić.
- Ja ciebie też Peeta, nie byłam dobrą żoną, nie udało mi się być przy tobie tak jak powinnam była. Jeszcze to co się działo...
- Teraz już będzie w porządku, dlatego zapraszam cię na kolację. Chcę nadrobić stracony czas i wynagrodzić ci te 3 miesiące, w końcu zniknąłem zaraz po ślubie.
Katniss
- Czyli muszę się przygotować żeby nikogo nie wystraszyć?
- Kochanie, ty wystraszyć? Co najwyżej charakterkiem - za ten komentarz dostał kuksańca w bok i się zaśmialiśmy.
- Wiedziałeś na co się piszesz - odparłam i pobiegłam pod prysznic.
Sprzątnęliśmy i się zebraliśmy, a z planowanej wspólnej kolacji, zrobił się obiad i deser.
Rozmawialiśmy i tak jak pragnął Peeta nadrabialiśmy stracony czas, gdy nagle poważnie powiedział:
- W piątek chciałbym pójść na kontrolę, dotrzymasz mi towarzystwa?
- Oczywiście, skąd to oficjalne pytanie? - zaśmiałam się.
- Kto pyta nie błądzi, wolałem mieć pewność - odparł Peeta z lekkim uśmiechem.
W spokoju dokończyliśmy posiłek i spacerem wróciliśmy do wieżowca.
Jadąc windą na nasze piętro Peeta wpadł na pomysł, aby jeszcze raz zacząć znajomość z Rossem, ale tym razem lepiej.
Skrytykowałam ten pomysł, jednak był nieugięty.
Stojąc przed drzwiami do mieszkania naszego sąsiada nadal uważałam, że lepiej wrócić do siebie.
Ku mojemu i Peety zaskoczeniu otworzyła nam Hannah.
Z uśmiechem zaprosiła nas do środka, okazało się, że Ross to jej brat, stwierdziła, że często bierze różne słowa zbyt mocno do siebie, ale szybko mu mija po spotkaniu z rzeczywistością.
W ten sposób, gdy dołączył do nas Ross wszyscy się pogodziliśmy i wszystko wyjaśniliśmy. Ross ujawnił, że sąsiedzi z naprzeciwka to gbury i nasłali na nas wszystkich strażników i on również zapłacił karę, a Peeta miał prywatną wizytę z Hannah i stwierdził, że w takim wypadku narazie się do szpitala nie wybiera.
Za to ja w pewnym momencie trochę gorzej się poczułam, przeprosiłam wszystkich i wyszłam do toalety.
Chwilę później usłyszałam pukanie więc pewnym głosem powiedziałam:
- Peeta w porządku, zaraz wracam.
- To ja, mogę wejść? - odparła Hannah.
Zmieszana otworzyłam jej drzwi.
- Ból w podbrzuszu?
- Aż tak widać? - spytałam zmartwiona.
- Nie bój się ale odwiedź mnie w gabinecie. - po chwili milczenia dodała - może bez męża?
- Obiecaliśmy sobie mówić o wszystkim.
- Rozumiem, ale chciałabym cię zbadać i może lepiej będzie nam porozmawiać na osobności?
- Chyba masz rację.
- Od tamtej pory twoje ciało wróciło do normy?
Myśląc o stracie dziecka, serce zabiło mi szybciej.
- Niezupełnie, czasami boli mnie brzuch, ale nie miesiączkuję, właściwie to kilka razy zdarzały mi się krwawienia, ale uznałam, że to nic poważnego i nie miałam czasu się tym zająć. Tyle się dzieje sama tego nie zauważam.
- To prawda, rozumiem, że dużo się u ciebie dzieje, ale musisz teraz uważać na siebie.
- Postaram się jakoś wyrwać żeby Peeta nie widział, wtedy przyjdę na badania.
- Cieszę się, mam nadzieję, że szybko znajdziesz okazję.
W milczeniu opuściłyśmy łazienkę i jakby nic się nie stało wróciłyśmy do salonu.
- Bardzo dziękuję wam za gościnę, ale jestem trochę zmęczona więc będę się zbierać. - powiedziałam szybko i uśmiechnęłam się na pożegnanie.
Usłyszałam jeszcze za sobą jak Peeta również się żegna i poczułam jak łapie mnie za rękę.
- Nie musisz wracać, poradzę sobie, nie mieszkamy daleko.
- Racja, ale wolę spędzić jeszcze trochę czasu z tobą - uśmiechnął się zawadiacko i dodał - napewno nie będziemy się nudzić.
Przewróciłam tylko oczami i otworzyłam mieszkanie.
- Właściwie to musimy posprzątać i poukładać twoje rzeczy - powiedziałam gdy zobaczyłam walizkę Peety.
- Liczyłem na rozrywkę...
Nie miałam siły z nim dyskutować więc przebrałam się w dres i zaczęłam sprzątać w łazience.
Po chwili usłyszałam, że Peeta odkurza, około godzinę później wszedł dumnie do łazienki i oznajmił, że posprzątał i się rozpakował więc możemy poszukać fajniejszych zajęć.
- Możesz pojechać zrobić zakupy jeśli skończyłeś.
Byłam oschła, ale nie mogłam zapanować nad zmęczeniem, a moje myśli krążyły wokół mojego poronienia.
- Uhhh... no dobrze, biorę samochód. - zawiedziony wyszedł.
Muszę coś wymyślić koniecznie w tym tygodniu żeby zająć czymś mojego męża i pójść na wizytę do Hannah.
Tuz przed powrotem Peety z zakupów miałam obmyślony plan, który liczyłam, że wypali i zajmie go na cały jutrzejszy dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz