Katniss
Peeta energicznie wstaje, patrzy na "koleżankę" i powoli idzie w stronę drzwi. Jego przyjaciółka wychodzi i zostajemy sami.
- Wiem, że to co ci powiedzieliśmy brzmi surrealistycznie ale przemyśl to.
Przez chwilę zastanawiam się nad odpowiedzią.
- Jak nazywała się ta dziewczyna ?
- Słucham ? - pyta zaskoczony.
- Tamta, która udawała, że jest w ciąży.
- Och, no tak. Przepraszam. Judith Baker, tak przynajmniej mi się wydaje.
- To przez nią tak się przestraszyłeś kiedy rano cię pocałowałam ?
Jest zażenowany nie powinnam była używać słowa przestraszony to uwłacza jego dumie.
- Miałem bardzo zły sen.
Ze zrozumieniem kiwam głową sama przecież je miewam od kiedy Peeta ze mną śpi a właściwie spał prawie o nich zapomniałam a teraz znowu przychodzą i to w najmniej odpowiednim momencie.
- Chyba już pójdę... Dziękuję, że mnie nie wyrzuciłaś.
- Nie mogłabym - uśmiecham się i czuję się tak jakbyśmy podpisywali papiery rozwodowe.
- Do zobaczenia - rzuca i szybko wychodzi.
Czuję wielką ulgę ale nie długo bo zaraz dzwoni telefon.
- Tak, słucham ?
- Dzień dobry. Tutaj Westa pamiętasz Katniss jesteś z Peetą umówiona na próbę przed ślubem pojutrze, pamiętacie ?
- Och no tak nasz ślub. Cóż co do tego zaszły pewne nieoczekiwane zmiany i i jeszcze nie wiem czy ten ślub się odbędzie.
Przez chwilę myślę, że kobieta się rozłączyła ale potem znowu się odzywa:
- Katniss jesteś młoda, piękna i zła na niego czy mogę wiedzieć z jakiego powodu ?
Teraz to ja nie wiem co powiedzieć.
- Więc teraz jesteśmy w Kapitolu na ślubie przyjaciółki i on... on odszedł.
- Wiesz dlaczego ?
- Teraz wrócił i powiedział, że kiedyś kiedy się na jakiś czas rozstaliśmy był uwikłany w jakiś związek. Myślał, że ta dziewczyna spodziewa się dziecka, jego dziecka.
Ale...
- Ale ?
- Ale na koniec okazało się, że nigdy z nią nie spał ani z nikim innym. I nie wiem czy mogę mu zaufać...
- Kiedy przyszedł i ci to powiedział, był smutny, myślisz, że żałował ?
- Tak ale nie doszło by do tego gdyby nie to, że wtedy go zostawiłam. Ale mnie przepraszał. A z drugiej strony nie musiał odchodzić. Mógł powiedzieć bez zostawiania mnie.
- To prawda ale wykazał się odwagą przyznając się do błędu nie sądzisz ?
- To prawda.
- Miłość jest bezinteresowna i nie potrzebuje dowodu żeby ją odwzajemnić. Przemyśl jeszcze swoją decyzję bo możesz stracić coś albo kogoś dla ciebie ważnego.
- Dziękuje Westa. A co do ślubu jeszcze się odezwę.
- Cieszę się. Do usłyszenia.
Peeta
- Zrobiłem co mogłem. Zrozumiem jeśli odwoła ślub.
- Twój głupi mózg może tak ale serducho rozwalone i deprecha murowana.
- Ech ty to umiesz podnieść na duchu.
- W końcu gadasz z ekspertem.
- Tak chciałabyś.
- Gdzie dzisiaj nocujesz ?
- Jeśli proponujesz kolację i nocleg to u ciebie.
- Dopiero taki lament a już się do mnie wpraszasz ?
- Bez przesady.
- Dobrze przyjmę cię ale z wielkim bólem.
- Ja prowadzę !
- Ej to twój samochód ale to nie znaczy, że możesz nim rozporządzać.
- Wsiadaj i nie marudź !
Katniss
Patrzę przez okno i widzę Peetę jest smutny ale później chyba żartują bo się rozpogadza.
Nie chcę bez niego żyć ale jeśli ta dziewczyna była z nim w ciąży nie będę potrafiła się z nim dogadać to będzie nad nami wisiało i może wiele rzeczy komplikować.
- Chyba muszę z kimś porozmawiać.
Mama zajmuje się Rick'iem więc mam teraz czas.
Wybieram numer.
- Cześć, mam prośbę.
- Jeśli nigdzie się nie włamujemy to spoko no może bez morderstw bo mam gorszy dzień.
- Wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć. Muszę znaleźć Judith Baker.
- Uno momento. - po chwili oczekiwania słyszę głos w słuchawce - mam ją. Jest w Kapitolu. Jedziemy ?
- Nie mamy wyboru. Bądź pod hotelem za 20 minut.
- Już jadę.
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
Jesteśmy w jakiejś obskurnej dzielnicy.
- Ja to załatwię ty mnie ubezpieczaj.
- Jasne.
Pada deszcz i wszędzie są kałuże. A ja jestem w drodze do Judith Baker.
W końcu odnajdujemy dom, w którym mieszka. To jakaś rudera.
Pukamy i po pewnym czasie otwiera nam młoda dziewczyna.
- Czego?!
- Judith Baker ?
- Tak.
- Chcemy pogadać.
- To nie wrózy nic dobrego więc nie.
- Poczekaj mamy dla ciebie gotówkę.
- Ile ?
- Zależy ile nam powiesz.
- Wchodźcie.
- Judith byłaś kiedyś w ciąży ?
- Nie, biorę różne środki.
Kamień spadł mi z serca ale muszę się upewnić.
- A udawałaś kiedyś, że jesteś ?
- Często w końcu pieniądze nie leżą na ulicy.
- Tak każdy radzi sobie jak umie.
- Kim wy w ogóle jesteście ?
- Nikim ważnym - odpowiadam zza kaptura.
- Spoko.
- Miałaś kontakt z blondynem o niebieskich oczach około pół roku temu ?
- A po co wam to ?
- Chcesz pieniądze czy nie ?
- Tak udawałam, że się z nim przespałam ale to był chyba impotent bo nie kręciła go żadna oprócz tej takiej z Igrzysk.
- Dobra narazie zarobiłaś tyle chcesz jeszcze czy wystarczy ? - mówię pokazując na kilka banknotów o dużym nominale.
- Wal śmiało !
- Nie miał rzadnego kontaktu z innymi kobietami ?
- Jeśli chodzi o seks to z nikim ale kumplował się z taką jedną Lil czy coś.
- Dobrze. Jak zareagował na wiadomość o dziecku ?
- Jak każdy niezależny facet był wkurwiony i strasznie rozpaczał. Ale zamieszkałam u niego chociaż się wtedy wkurzył. Ale strasznie dużo pił i kazał i spadać jak ta Lila udowodniła, że nie jestem w ciąży.
Dokładam kilka banknotów i mam zamiar wyjść ale dziewczyna krzyczy:
- Zawsze jak nabierałam faceta na dziecko to w końcu to akceptował, sypialiśmy i takie tam ale tamten to nigdy nie pozwolił mi wejść sobie do łóżka albo się przytulić. Był nieczuły jak mało kto.
Wychodzę a za mną Alicia.
*
*
*
*
*
W samochodzie siedzimy już z pół godziny.
- Dobrze, że już wszystko wiesz.
Kiwam głową a ona pyta czy odwieżć mnie do domu.
- Możesz namierzyć Lily ?
- Jak wyglądała ?
- Blondynka, fioletowe tęczówki, szczupła i jakieś metr siedemdziesiąt wzrostu.
- Pewnie farbowane te tęczówki ale daj mi chwilę. Mam trzy dziewczyny pasujące do opisu.
- Jedziemy po kolei.
Nie pytam Alici o zgodę bo wiem, że mi pomoże tak jak wtedy gdy nie wiedziałam czy to aby napewno ten hotel.
- Jesteśmy.
- Poradzę sobie sama. Poczekaj tu.
Biegnę przez deszcz do drzwi i dzwonię dzwonkiem.
- Słucham ? - otwiera mi w szlafroku i pidżamie jakaś lalunia.
- Przepraszam to chyba pomyłka.
- Och miłego wieczoru.
Wchodzę do samochodu.
- To nie ona.
- Jedziemy dalej.
Katniss
Peeta vigorously stands up, looks to "friend" and slowly walks toward the door. His friend comes out and we are alone.
- I know what you said sounds surreal but think about it.
For a moment I wonder about the answer.
- What was the name that girl?
- What? - He asks surprised.
- That, who pretended to be pregnant.
- Oh, yes. Excuse me. Judith Baker, so at least I think so.
- It's her so scared when I kissed you in the morning?
Is embarrassed I should not use the word scared is an affront to his pride.
- I had a very bad dream.
With an understanding nod herself after I get from them when Peeta sleeps with me and actually slept almost forgot about them and now again come and in the least appropriate moment.
- I think I'll go ... Thank you threw me.
- I could not - I smile and I feel like we signed the divorce papers.
- See - casts and quickly leaves.
I feel relieved but not long because as soon as the phone rings.
- Yes, what?
- Good morning. Here Vesta remember you with Peeta Katniss appointment to the test before the wedding the day after tomorrow, you remember?
- Oh, well yes our wedding. Well, as to some unexpected changes have occurred yet i do not know if this wedding will take place.
For a moment, I think that the woman hung up but then again says:
- Katniss, you're young, beautiful and angry at him if I could know for what reason?
Now I do not know what to say.
- So now we're in the Capitol at the wedding of a friend and he ... he left.
- Do you know why?
- Now she came back and said that one day when we parted for a time was involved in a relationship. He thought that this girl is expecting a baby, his baby.
But ...
- But?
- But in the end it turned out that he never slept with her or anyone else. I do not know if I could trust him ...
- When he came and told you that he was sad, do you think he regretted?
- Yes, but there has been no order to that if not for the fact that when I left him. But I apologized. On the other hand, he did not have to leave. He could tell without leaving me.
- That's true but showed courage admitting to an error not you think?
- It's true.
- Love is selfless and does not need proof to her to reciprocate. Still think their decision because you lose something or someone important to you.
- Thank West. And as for the wedding yet to appeal.
- I'm glad. Talk to you soon.
Peeta
- I did my best. I'll understand if you cancels wedding.
- Your stupid brain may be so but heart smashed and depression brick.
- Oh you are Can you lift your spirits.
- In the end, you're talking to an expert.
- So you'd like.
- Where today you are overnighting?
- If you suggest dinner and overnight it with you.
- It was a lament and already maneuvers to me?
- Without exaggeration.
- Well I accept you, but with great pain.
- I'm driving!
- Hey, it's your car but that does not mean that you can dispose of it.
- Get in and not whining!
Katniss
I look out the window and I see Peeta is sad but later probably joking because he laught.
I do not want to live without him but if this girl was pregnant with him I will not be able to get along with him it will be hanging over us and it can complicate many things.
- I think I need to talk to someone.
Mom deals with Rick so I have now is the time.
Dials.
- Hi, I have a request.
- If you do not break anywhere that's cool maybe without the murders because I have a bad day.
- I knew I could count on you. I need to find Judith Baker.
- Uno momento. - After waiting hear the voice on the phone - I got it. It's in the Capitol. Are we going?
- We have no choice. Stay at the hotel for 20 minutes.
- I am coming.
*
*
*
*
*
*
We are in some seedy neighborhood.
- I'll handle you me policyholders.
- Sure.
It's raining and there are puddles everywhere. And I'm on my way to Judith Baker.
In the end, we find the house in which he lives. It's a hovel.
Knock, and after a while gives us a young girl.
- What ?!
- Judith Baker?
- Yes.
- We want to talk.
- It does not bode well so I do not.
- Wait, we have for you the cash.
- How many ?
- Depends how much you tell us.
- Come on.
- Judith Have you stayed in pregnancy?
- No, I take a variety of measures.
The stone fell from my heart but I have to be sure.
- A pretended once you are?
- Often in the end the money does not lie on the street.
- So everyone knows how to cope.
- Who are you?
- Nobody important - answer from behind the hood.
- Cool.
- Did you have contact with a blond, blue-eyed about half a year ago?
- And why do you say?
- Do you want the money or not?
- So I pretended that I slept with him but it was probably impotent because he shook him any except this such of the Games.
- Good for now earned enough or just want more? - I say, pointing to a few notes of high denomination.
- Drive safely!
- He had not contact with other women?
- When it comes to sex with anyone but he have friend with such a Lil or something.
- Okay. How to react to the news about the baby?
- Like all independent guy was pissed off and terribly grieved. But I lived with him even then pissed. But an awful lot to drink and ordered and fall like the Lila proved that I am not pregnant.
We make a few notes and I'm going to go out but the girl screaming:
- Always like the guy took on a child in the end we are accepted, slept and stuff but that is never allowed me to enter myself into bed or a hug. He was callous like nobody else.
I'm leaving behind me Alicia.
*
*
*
In the car we sit for half an hour already.
- Well, that's all you know.
I nod and she asks if drive me home.
- You can trace Lily?
- What was it like?
- Blonde, purple iris, thin and some meter seventy growth.
- Sure dyed the iris but give me a moment. I have three girls matching this description.
- We're going after the other.
Alicia did not ask for permission because I know that will help me as when I did not know whether it's for sure this hotel.
- We are.
- I can do it myself. Wait here.
Running through the rain to the door and calling bell.
- What? - Opens me in a robe and pajamas a bimbo.
- I'm sorry it's probably a mistake.
- Oh, good evening.
I'm going to the car.
- It's not her.
- We go further.