Peeta
Wstaję z samego rana jeszcze przed moją żoną i biegnę do siedziby strażników pokoju aby opowiedzieć im ze wszystkimi szczegółami co się wczoraj wydarzyło.
Trochę się denerwowałem ale wszystko udało nam się wyjaśnić więc po po godzinie spędzonej na posterunku wracam do domu.
Wchodząc do domu wołam Kochanie, wróciłem !
- Cieszę się. Wszystko ok ?
- Tak, nie miałem problemów jakoś wszystko mi się rozjaśniło.
- Zrobiłam sałatkę chcesz trochę ?
- Jasne - odpowiadam przedłużając wyraz. - Odchudzasz się ?
- Nie skąd ten pomysł ? Jestem za gruba ?
- Nie, nie to miałem na myśli po prostu biegamy, odżywiamy się zdrowo i to trochę dziwne.
- Tak, zdrowo szczególnie jedząc twoje naleśniki. Bądź poważny.
- A nie jestem ?
- Och, spadaj!
- Dobra, po nasze rzeczy a później razem spadamy na wycieczkę.
- A ty dalej swoje ?
- Tak, tym razem nie ustąpię.
- Co mam spakować ?
- Bikini i tyle wystarczy - śmieję się.
- A tak poważnie.
- Jedziemy w kilka miejsc o różnych warunkach atmosferycznych więc lepiej weź wszystkiego po trochu. - odpowiadam zajadając sałatkę, która jest trochę niedobra a to delikatnie powiedziane bo moja Katniss przesadziła z octem.
- Więc dzwonię po dziewczyny a ty kończ jedzenie.
- Super pomysł.
Katniss wychodzi a ja szybko dzwonię żeby chłopaki wymknęli się z domu i wywalili gdzieś tą sałatkę.
- Super, że jesteście. - szepczę kiedy ich widzę.
- Rozumiem, że mamy być cicho - stwierdza Finnick.
- Tak, nie wie, że tu jesteście.
- A po co tu jesteśmy ?
- Żeby się pozbyć tego - wskazuję na ocet z kawałkami warzyw.
- Wygląda całkiem fajnie.
- Jak chcesz to spróbuj to zjeść.
- W czasie Igrzysk nie wydziwiałeś.
- Bo mogłem umrzeć a teraz to może mnie zabić !
- Dobra. Zapakuj to a my to gdzieś wywalimy.
- Dzięki a tak przy okazji to cześć bo niedługo wyjeżdżamy na wycieczkę.
- Spoko to do zobaczenia jak wrócicie.
-Cześć.
I tak oto pozbyłem się posiłku. Na szczęście pozostają jeszcze szybkie gofry.
Były o wiele lepsze a Katniss ma myśleć, że zrobiłem je na podróż.
- Hej dziewczyny.
- Cześć chłopczyku - żartuje sobie Jo.
- Katniss już spakowana ?
- Pogięło cię ?! Siedzimy tu dopiero godzinę.
- Ok, bez nerwów.
W trakcie ich kłótni, który sweter powinna zabrać Katniss ja wrzuciłem do mojej torby podróżnej bieliznę, skarpetki, kąpielówki, kosmetyki, ręcznik, kilka koszul i T-shirtów, trzy bluzy i sweter i spakowałem jeszcze jakieś spodnie z różnych kategorii tzn. jeansy, coś bardziej do garnituru i sportowe. Poza rzeczami z powyższych zabrałem jeszcze marynarkę i krawat i kilka par butów.
Odwróciłem się od szafy a dziewczyny gapiły się na mnie jakbym był duchem włącznie z Katniss.
- Coś nie tak ?
- Nie, co właśnie zrobiłeś ?
- No spakowałem się.
- W 8 minut i 42 sekundy ?!
- Skoro tak mówisz. - odpowiadam Jo z lekkim przekąsem.
- To facet nie liczy się - szepcze Annie.
- Ok skoro wszystko ustaliliśmy to ja już pójdę.
- Nie !
- Dlaczego ?
- No musisz jej pomóc - krzyczy Jo.
- Ja ?!
- Tak - potwierdza jakby pakowanie dziewczyny było normalne.
- Dobrze więc co mam zrobić ?
- Po prostu wybierz rzeczy, które ci się podobają.
Więc wybrałem rzeczy, w których według mnie Katniss wygląda najładniej.
- Może być ?
- Jasne to możecie jechać.
- Pa. Nie zapomnijcie zająć się kwiatami.
- Pamiętamy. Bawcie się dobrze i dzwońcie do nas.
- Jasne.
Kiedy już wyjechaliśmy uświadomiłem sobie, że nie mam dokładnego planu a właściwie to żadnego planu na wyjazd.
- Więc gdzie jedziemy ?
- Nie wiem.
- Jak to ?
- No myślałem żeby - i tutaj trzeba coś wymyślić - zwiedzić wszystkie dystrykty po kolei.
Ona tylko się śmieje i pyta - Ty tak serio ?
- No jasne.
- Okay ale jak się nie uda to twoja wina.
- Dobrze biorę to na siebie.
Później zasnęła i nie miałem z kim rozmawiać więc słuchałem radia.
Mówili o naszym ślubie już chodzą plotki, że coś było nie tak.
Jak zwykle prasa i telewizja muszą mieć o kim gadać.
Po kilku godzinach dojechaliśmy do dystryktu pierwszego.
Musiałem obudzić Katniss aby zameldować się w hotelu.
- Długo spałam ?
- Właściwie jesteśmy już w jedynce.
- Wow no to długo.
- Nie wiem co będziesz robić kiedy ja w nocy będę spać - żartuję.
- Może pójdę potańczyć do klubu.
- Naprawdę zabawne.
- Dobrze już nie marudź tylko chodź do pokoju.
Nie odzywam się już tylko niosę walizki idąc za Katniss.
Ale zauważam coś dziwnego.
- Katniss ?
- Hm ?
- Boli cię coś czy może to jakieś zakwasy ?
- O co chodzi ?
- Nic, po prostu zabawnie idziesz. Masz złączone uda i robisz takie małe kroczki - uśmiecham się przyjaźnie.
- Nie to drobiazg w dodatku staram się dumnie kroczyć. - stara się żartować ale pod uśmiechem czai się grymas bólu.
- Jasne. Jak księżniczka.
- Tak, dokładnie. To nasz pokój.
- Super.
Właśnie wzięliśmy prysznic to znaczy każdy oddzielnie bo my przecież nie kąpiemy się wspólnie.
Nie ważne.
Po prostu siedzimy i oglądamy telewizję ale zaraz kładziemy się spać.
- Wyłącz jestem już zmęczona.
- Ok, dobranoc.
- Dobranoc.
To trochę dziwne, że Katniss jest ostatnio taka zmęczona dwie godziny temu obudziła się po podróży, którą też całą przespała.
I dosyć dużo zjadła na kolację a może jestem przewrażliwiony ?
Tak to na pewno to.
Katniss
Budzę się czując nieprzyjemny ucisk w żołądku, jedzenie podchodzi mi do gardła.
Biegnę do łazienki i wczorajsza kolacja ląduje w toalecie.
Peeta ma mocny sen więc może się nie obudzi.
Pospiesznie myję zęby i wracam do łóżka.
Przytulam męża.
- Wszystko w porządku ? Szybko wybiegłaś.
- Tak. Jest ok.
- To co dzisiaj robimy ?
- Pójdziemy się po prostu przejść ?
- Pozwiedzać ?
- Tak.
- Jasne. Ale najpierw śniadanie.
- Nie, ja wczoraj dużo zjadłam nie mam ochoty. - odpowiadam czując kwaskowaty posmak w ustach po niedawnych przeżyciach w łazience.
- Okay więc zbieraj się a ja zjem śniadanie - proponuje i całuje mnie w czoło.
- Będę gotowa za pół godziny.
Spokojnie wybieram koszulę, sweterek i rozkloszowaną spódnicę a z torby wyciągam proste pół sportowe buty.
W łazience się maluję i tak jak zapowiedziałam po pół godziny żując gumę jestem gotowa.
- Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję - odpowiadam lekko się rumieniąc.
- Idziemy.
Kiwam głową na zgodę i wyruszamy.
Mimo, że trybuci z tego dystryktu zawsze byli zadufani i okrutni to ich miejsce urodzenia prezentuje się zjawiskowo.
Na obiad jem lekka sałatkę bo moje poranne wymioty to pewnie po prostu zatrucie i lepiej teraz nie nadwyrężać układu trawiennego.
Po całym dniu zwiedzania wracamy do hotelu.
To był cudowny dzień ale jestem strasznie zmęczona i od razu po kąpieli kładę się spać i momentalnie zasypiam.
Ale tego ranka także budzą mnie wymioty.
Nie wiem co się dzieje i jestem trochę przestraszona.
Peeta
Tego ranka tak samo jak wczoraj Katniss wymiotowała z rana i nadal jest bardzo ospała.
A jeśli...
Nie, to niemożliwe.
Z drugiej strony może to byłoby dobre ?
Sam nie wiem co o tym myśleć.
Katniss
Dzisiaj dzień minął nam tak jak wczoraj zwiedzanie dystryktu i już czuję się lepiej a jutro jedziemy do dwójki.
Jak myślisz co dolega Katniss? PS. Mam niecny plan dotyczący kolejnych postów więc komentuj i spróbuj zgadnąć o co mi chodzi xd
Wchodząc do domu wołam Kochanie, wróciłem !
- Cieszę się. Wszystko ok ?
- Tak, nie miałem problemów jakoś wszystko mi się rozjaśniło.
- Zrobiłam sałatkę chcesz trochę ?
- Jasne - odpowiadam przedłużając wyraz. - Odchudzasz się ?
- Nie skąd ten pomysł ? Jestem za gruba ?
- Nie, nie to miałem na myśli po prostu biegamy, odżywiamy się zdrowo i to trochę dziwne.
- Tak, zdrowo szczególnie jedząc twoje naleśniki. Bądź poważny.
- A nie jestem ?
- Och, spadaj!
- Dobra, po nasze rzeczy a później razem spadamy na wycieczkę.
- A ty dalej swoje ?
- Tak, tym razem nie ustąpię.
- Co mam spakować ?
- Bikini i tyle wystarczy - śmieję się.
- A tak poważnie.
- Jedziemy w kilka miejsc o różnych warunkach atmosferycznych więc lepiej weź wszystkiego po trochu. - odpowiadam zajadając sałatkę, która jest trochę niedobra a to delikatnie powiedziane bo moja Katniss przesadziła z octem.
- Więc dzwonię po dziewczyny a ty kończ jedzenie.
- Super pomysł.
Katniss wychodzi a ja szybko dzwonię żeby chłopaki wymknęli się z domu i wywalili gdzieś tą sałatkę.
- Super, że jesteście. - szepczę kiedy ich widzę.
- Rozumiem, że mamy być cicho - stwierdza Finnick.
- Tak, nie wie, że tu jesteście.
- A po co tu jesteśmy ?
- Żeby się pozbyć tego - wskazuję na ocet z kawałkami warzyw.
- Wygląda całkiem fajnie.
- Jak chcesz to spróbuj to zjeść.
- W czasie Igrzysk nie wydziwiałeś.
- Bo mogłem umrzeć a teraz to może mnie zabić !
- Dobra. Zapakuj to a my to gdzieś wywalimy.
- Dzięki a tak przy okazji to cześć bo niedługo wyjeżdżamy na wycieczkę.
- Spoko to do zobaczenia jak wrócicie.
-Cześć.
I tak oto pozbyłem się posiłku. Na szczęście pozostają jeszcze szybkie gofry.
Były o wiele lepsze a Katniss ma myśleć, że zrobiłem je na podróż.
- Hej dziewczyny.
- Cześć chłopczyku - żartuje sobie Jo.
- Katniss już spakowana ?
- Pogięło cię ?! Siedzimy tu dopiero godzinę.
- Ok, bez nerwów.
W trakcie ich kłótni, który sweter powinna zabrać Katniss ja wrzuciłem do mojej torby podróżnej bieliznę, skarpetki, kąpielówki, kosmetyki, ręcznik, kilka koszul i T-shirtów, trzy bluzy i sweter i spakowałem jeszcze jakieś spodnie z różnych kategorii tzn. jeansy, coś bardziej do garnituru i sportowe. Poza rzeczami z powyższych zabrałem jeszcze marynarkę i krawat i kilka par butów.
Odwróciłem się od szafy a dziewczyny gapiły się na mnie jakbym był duchem włącznie z Katniss.
- Coś nie tak ?
- Nie, co właśnie zrobiłeś ?
- No spakowałem się.
- W 8 minut i 42 sekundy ?!
- Skoro tak mówisz. - odpowiadam Jo z lekkim przekąsem.
- To facet nie liczy się - szepcze Annie.
- Ok skoro wszystko ustaliliśmy to ja już pójdę.
- Nie !
- Dlaczego ?
- No musisz jej pomóc - krzyczy Jo.
- Ja ?!
- Tak - potwierdza jakby pakowanie dziewczyny było normalne.
- Dobrze więc co mam zrobić ?
- Po prostu wybierz rzeczy, które ci się podobają.
Więc wybrałem rzeczy, w których według mnie Katniss wygląda najładniej.
- Może być ?
- Jasne to możecie jechać.
- Pa. Nie zapomnijcie zająć się kwiatami.
- Pamiętamy. Bawcie się dobrze i dzwońcie do nas.
- Jasne.
Kiedy już wyjechaliśmy uświadomiłem sobie, że nie mam dokładnego planu a właściwie to żadnego planu na wyjazd.
- Więc gdzie jedziemy ?
- Nie wiem.
- Jak to ?
- No myślałem żeby - i tutaj trzeba coś wymyślić - zwiedzić wszystkie dystrykty po kolei.
Ona tylko się śmieje i pyta - Ty tak serio ?
- No jasne.
- Okay ale jak się nie uda to twoja wina.
- Dobrze biorę to na siebie.
Później zasnęła i nie miałem z kim rozmawiać więc słuchałem radia.
Mówili o naszym ślubie już chodzą plotki, że coś było nie tak.
Jak zwykle prasa i telewizja muszą mieć o kim gadać.
Po kilku godzinach dojechaliśmy do dystryktu pierwszego.
Musiałem obudzić Katniss aby zameldować się w hotelu.
- Długo spałam ?
- Właściwie jesteśmy już w jedynce.
- Wow no to długo.
- Nie wiem co będziesz robić kiedy ja w nocy będę spać - żartuję.
- Może pójdę potańczyć do klubu.
- Naprawdę zabawne.
- Dobrze już nie marudź tylko chodź do pokoju.
Nie odzywam się już tylko niosę walizki idąc za Katniss.
Ale zauważam coś dziwnego.
- Katniss ?
- Hm ?
- Boli cię coś czy może to jakieś zakwasy ?
- O co chodzi ?
- Nic, po prostu zabawnie idziesz. Masz złączone uda i robisz takie małe kroczki - uśmiecham się przyjaźnie.
- Nie to drobiazg w dodatku staram się dumnie kroczyć. - stara się żartować ale pod uśmiechem czai się grymas bólu.
- Jasne. Jak księżniczka.
- Tak, dokładnie. To nasz pokój.
- Super.
Właśnie wzięliśmy prysznic to znaczy każdy oddzielnie bo my przecież nie kąpiemy się wspólnie.
Nie ważne.
Po prostu siedzimy i oglądamy telewizję ale zaraz kładziemy się spać.
- Wyłącz jestem już zmęczona.
- Ok, dobranoc.
- Dobranoc.
To trochę dziwne, że Katniss jest ostatnio taka zmęczona dwie godziny temu obudziła się po podróży, którą też całą przespała.
I dosyć dużo zjadła na kolację a może jestem przewrażliwiony ?
Tak to na pewno to.
Katniss
Budzę się czując nieprzyjemny ucisk w żołądku, jedzenie podchodzi mi do gardła.
Biegnę do łazienki i wczorajsza kolacja ląduje w toalecie.
Peeta ma mocny sen więc może się nie obudzi.
Pospiesznie myję zęby i wracam do łóżka.
Przytulam męża.
- Wszystko w porządku ? Szybko wybiegłaś.
- Tak. Jest ok.
- To co dzisiaj robimy ?
- Pójdziemy się po prostu przejść ?
- Pozwiedzać ?
- Tak.
- Jasne. Ale najpierw śniadanie.
- Nie, ja wczoraj dużo zjadłam nie mam ochoty. - odpowiadam czując kwaskowaty posmak w ustach po niedawnych przeżyciach w łazience.
- Okay więc zbieraj się a ja zjem śniadanie - proponuje i całuje mnie w czoło.
- Będę gotowa za pół godziny.
Spokojnie wybieram koszulę, sweterek i rozkloszowaną spódnicę a z torby wyciągam proste pół sportowe buty.
W łazience się maluję i tak jak zapowiedziałam po pół godziny żując gumę jestem gotowa.
- Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję - odpowiadam lekko się rumieniąc.
- Idziemy.
Kiwam głową na zgodę i wyruszamy.
Mimo, że trybuci z tego dystryktu zawsze byli zadufani i okrutni to ich miejsce urodzenia prezentuje się zjawiskowo.
Na obiad jem lekka sałatkę bo moje poranne wymioty to pewnie po prostu zatrucie i lepiej teraz nie nadwyrężać układu trawiennego.
Po całym dniu zwiedzania wracamy do hotelu.
To był cudowny dzień ale jestem strasznie zmęczona i od razu po kąpieli kładę się spać i momentalnie zasypiam.
Ale tego ranka także budzą mnie wymioty.
Nie wiem co się dzieje i jestem trochę przestraszona.
Peeta
Tego ranka tak samo jak wczoraj Katniss wymiotowała z rana i nadal jest bardzo ospała.
A jeśli...
Nie, to niemożliwe.
Z drugiej strony może to byłoby dobre ?
Sam nie wiem co o tym myśleć.
Katniss
Dzisiaj dzień minął nam tak jak wczoraj zwiedzanie dystryktu i już czuję się lepiej a jutro jedziemy do dwójki.
Jak myślisz co dolega Katniss? PS. Mam niecny plan dotyczący kolejnych postów więc komentuj i spróbuj zgadnąć o co mi chodzi xd