11 kwietnia 2019

Rozdział 59

Katniss

Peeta właśnie wszedł do mieszkania gdy skończyłam robić popcorn.
Kazałam mu wziąć prysznic, a sama rozpakowałam zakupy i włączyłam telewizor w poszukiwaniu jakiejś rozrywki.
Peeta po chwili do mnie dołączył i natychmiast zapytał:
- O niczym nie zapomniałem?
- Tylko o buziaku kiedy wróciłeś. - odparłam z miłym uśmiechem.
- Wypada to naprawić - stwierdził blondyn i pożądliwie mnie pocałował.
- Masz jakieś plany na ten tydzień, kochanie? - zapytałam.
- Z tego co wiem, to żadnych.
- Może mogłabym się trochę tobą wyręczyć?
- Zależy w jakiej sprawie - zaśmiał się mój mąż.
- Mógłbyś pojechać do dwunastki i przywieźć więcej naszych rzeczy, w dodatku nie miałam głowy żeby zajmować się piekarnią i nie wiem co się tam dzieje. Powinieneś sprawdzić.
- Cholera, zapomniałem, że prowadziłem biznes. Chyba jestem słabym szefem.
- Miałeś zwolnienie i byłeś na chorobowym - śmieję się.
Wieczór mija nam na rozmowie o sprawach bieżących i skakaniu po kanałach w telewizji.
Około 24 jestem już naprawdę zmęczona, Peeta chyba również bo przymyka oczy podczas oglądania jakiegoś show.
- Kładziemy się spać, czy jesteś ciekawy jak się skończy?
Blondyn bez odpowiedzi wyłącza telewizor, łapie mnie w pasie i zanosi ze śmiechem do sypialni.
- Dobranoc - mówi i przytula mnie do siebie kiedy już leżymy w łóżku.
- Dobranoc, kochanie.
Wtedy przypomina mi się, jak po pierwszej nocy spędzonej w nowym mieszkaniu, Ross zapytał co mi się śniło.
- Peeta, pamiętasz swój sen z ostatniej nocy?
- Hmm - to najpierw jego odpowiedź po chwili dodaje jednak - powiedzmy, że miałem miłą retrospekcję wcześniejszych wydarzeń naszej nocy, a później chyba przytulaliśmy się na plaży. Ale dlaczego właściwie pytasz?
- Z ciekawości, pierwszej nocy też mi się śniłeś. - po tym wyznaniu cmokam go w usta i się obracam. Łapię jego dłoń i splatam nasze palce tuż mojej talii.

Peeta 

Obudziłem się bardzo wcześnie, postanowiłem nie czekać i zaraz wyruszyłem do dwunastki.
Kilka godzin później zadzwoniła Katniss i zapytała czy wszystko w porządku, odpowiedziałem zgodnie z prawdą wjeżdżając do rodzinnego dystryktu. 
Szybko załatwiłem sprawy ze spakowaniem części naszych rzeczy i skierowałem się do piekarni.
Kolejka była dosyć duża więc wszedłem przez zaplecze.
Młody miał dużo pracy ale świetnie sobie radził, kiedy mnie zobaczył krzyknął, że tylko skończy obsługiwać klientów i przyjdzie.
Okazało się, że nadal zabierał tylko tyle gotówki ile obiecałem mu na początku, był bardzo uczciwy i odpowiedzialny więc bez wahania powierzyłem mu moją piekarnię i oddałem resztę pieniędzy, które zarobił.
Stwierdziłem, że za oszczędzone wcześniej pieniądze postaram się założyć kolejną piekarnię, tym razem w nowym miejscu zamieszkania.
Koło południa wyruszyłem w drogę powrotną, próbowałem dodzwonić się do Katniss, ale miała wyłączony telefon.

Katniss

Obudziłam się o 9, Peeta wyszedł pewnie dużo wcześniej bo jego połowa łóżka była już chłodna.
Bez namysłu szybko się ubrałam i pojechałam do szpitala.
Hannah miała 3 pacjentki w kolejce, ale obiecała mnie jakoś wcisnąć w plan.
Tym sposobem o 11 byłam w gabinecie czekając na diagnozę.
- Katniss wspominałaś o nieregularnych krwawieniach i bólach brzucha, chciałabym zrobic USG. Rozepnij spodnie i podciągnij bluzkę. Okej, teraz spokojnie się połóż.
Zauwazyłam, że Hannah nienaturalnie długo robi to badanie i przygląda się ze zdziwioną miną mojemu brzuchowi.
- Katniss ubierz się, proszę. - powiedziała bardzo poważnie.
- Cos jest nie tak?
- Usiądź, proszę. - zrobiłam jak nakazała - posłuchaj, nie jest mi łatwo o tym mówić... szczególnie po tym co przeszłaś w ciągu ostatnich miesięcy.
Miałam w głowie najczarniejsze scenariusze, ale nigdy nie spodziewłam się tego co miała mi powiedzieć moja pani doktor.
- Twoje dziecko... bardzo mi przykro, ale kiedy myślałaś, że to poronienie, istotnie zaszły pewne zmiany. Ale, jakby to powiedzieć, nie wszystko stało się tak szybko. Muszę cię zabrac na zabieg oczyszczenia macicy.
- To znaczy, nie, proszę.
Poczułam obrzydzenie i strach, zwymiotowałam do kosza na śmieci. To znaczy, że jakaś część mojego martwego dziecka, które myślałam, że poroniłam. Ono nadal było we mnie... nadal martwe.
- Katniss, naprawdę mi przykro, to stąd wynikły te problemy i krwawienia. 
Nie mogłam znieść myśli, że mam ciało mojego martwego dziecka wewnątrz mnie.
- Dam ci coś na uspokojenie. Przepraszam, że powiedziałam aby Peeta nie przychodził. Powinien teraz być z tobą.
- Peeta. Będę musiała mu powiedzieć... wysłałam go do dwunastki.
- Skontaktować się z nim?
- Nie.
- Jesteś pewna? zaraz postaram się załatwić salę zabiegową, może zechcesz mieć go przy sobie gdy się obudzisz?
- Nie, zadzwoń do niego, ale kiedy będzie po wszystkim.
- Dobrze, chcesz abym to ja mu wyjaśniła co się stało? - odwracam zawstydzona wzrok i kiwam głową.
Jestem tchórzem, nie mam odwagi porozmawiać z mężem o naszym zmarłym dziecku.
Sama sobie z tym nie radzę a jednak, boje się z nim porozmawiać.
W tym momencie przypominam sobie o naszej wspólnej nocy.
Jak mogłam być tak bezmyślna, co jeśli znowu zajdę w ciążę i poronię... nie, nie mogę, nie dam rady przeżyć tego ponownie.
W trakcie moich rozmyślań, Hannah zabiera mnie na zabieg leżąc na szpitalnym łóżku zasypiam przez podane mi leki.
Kiedy się budzę Peeta jest przy mnie trzyma mnie za dłoń, widzę jego czerwone od płaczu oczy.
Odwracam wzrok.

Peeta

Kiedy jestem w dystrykcie piątym dzwoni mój telefon.
To Hannah, pewnie chce mnie umówić na kontrolę, odbieram i z uśmiechem pytam:
- Cześć, co tam?
- Peeta - chwila ciszy - Katniss będzie miała wykonany pewien zabieg, to nic niebezpiecznego, ale wolałabym wyjaśnić ci to osobiście. Wracasz z dwunastki?
Przez chwilę nie wiem co odpowiedzieć.
- Będę za godzinę.
- Oddział ginekologiczny, pokój 12.
Po ostatnim słowie rzucam słuchawką i przyspieszam.
Katniss, zabieg, ginekologia...
Niedawno poroniła dlaczego leży na oddziale ginekologicznym i jak nagle się tam znalazła.
A może? Niemożliwe, nie.
Jednak przez chwilę myślę o moich snach, miałem być szczery z Katniss, ale w moich snach zbyt często pojawiają się dzieci, a ja nie chcę jej smucić opowiadając o tym, jak spacerujemy z naszymi pociechami.
Nadzieja jest matką głupich, ale nadal ją mam i rozmyślam nad tym jak nasze życie by się różniło od tego co przeżywamy teraz.
Z drugiej strony, co jeśli dostałbym ataku, przecież miałem leki, a jednak zostawiłem Katniss bo wszystko znowu mi się pomieszało 
Zaparkowałem pod szpitalem i z bijącym sercem ruszyłem do pokoju wskazanego przez Hannah.
Znalazłem lekarkę w jej gabinecie, miała pacjentkę więc musiałem poczekać na zewnątrz.
W końcu zostałem zaproszony do środka.
- Cześć Peeta, jak się czujesz? Wszystko w porządku?
- Tak, tak, ale co z Katniss? - zapytałem bardzo zdenerwowany.
- Nie martw się, nic jej nie grozi, jednak nie wiem czy nie lepiej aby osobiście wszystko wyjaśniła ci po zabiegu.
- Zabiegu? Więc... nie jest w ciąży?
- Przykro mi, nie.
Przemilczałem jej odpowiedź.
- Zabieg polega na... oczyszczeniu po tym co się stało.
Po chwili wiedziałem o czym mówi Hannah, o poronieniu.
Katniss nadal nosi w sobie nasze dziecko.
- Jak ona, jak zareagowała - pytając odwróciłem głowę.
- Ona, Katniss chyba się przestraszyła.
- Kiedy będzie mogła wyjść ze szpitala?
- Wieczorem ją wypiszę, musi się obudzić po znieczuleniu.
- Pójdę do niej, nie chcę, żeby była z tym sama.
- Oczywiście, na to liczyłam.
- Dziękuje, dziękuje za wszystko - uścisnąłem Hannah i wyszedłem.
W sali czekałem aż przywiozą Katniss, po jakiejś godzinie wprowadzili jej łóżko.
Podczas snu była taka spokojna, chyba miała jakiś miły sen ponieważ lekko się uśmiechała.
Chwyciłem jej dłoń i pocałowałem, powiedziałem też, że wszystko będzie dobrze, bo jesteśmy razem i mamy rodzinę, jednak to chyba było bardziej do mnie niż do niej.
Niedługo później się obudziła.

Katniss

Poczułam kogoś dotyk, trzymał mnie za rękę i przytulał ją do twarzy. Wiedziałam, że to Peeta bo miał dokładnie ogoloną brodę tak jak zwykle.
Otworzyłam oczy i patrzyłam na niego, był taki bezbronny, wtulony w pościel.
Wyjęłam swoją dłoń z jego uścisku i pogładziłam jego policzek.
- Jak się czujesz, skarbie? - zapytał smutno.
- Zmęczona, ale to wina leków.
- Zabrać cię do domu? Hannah mówiła, że wypiszą cię kiedy się obudzisz.
- To dobrze, wiesz jak nienawidzę szpitali. - starałam się rozchmurzyć, ale byłam za słaba.
- Pójdę poprosić Hannah o wypis, zaraz wracam - powiedział i odszedł.
Kiedy wrócił trzymał w rękach moje rzeczy i wypis.
- Chcesz żeby pomóc ci się zebrać?
- Tak, tylko... powoli, nawet bardzo powoli.
- Oczywiście kochanie, ty narzucasz tempo - odpowiedział starając się mnie rozbawić.
Lekko się uśmiechnęłam, z pomocą Peety wstałam i za zasłoną zdjęłam z siebie szpitalny strój.
- Daj mi tylko sweter, nie będę wkładać stanika.
Peeta zawstydzony starając się nie patrzeć pomógł mi się do końca ubrać i szybko wróciliśmy do domu.
Wzięliśmy wspólny prysznic po kilku minutach namawiania mojego męża, a kiedy w końcu leżeliśmy już w łóżku postanowiłam rozpocząć rozmowę.
- Nadal się mnie wstydzisz?
- O czym ty mówisz Katniss - zaśmiał się nerwowo.
- Ja też się trochę wstydzę ale jako małżeństwo możemy na siebie przecież patrzeć, a ty się tego obawiasz.
- Nie - zaprzeczył jak dziecko - ja tylko chcę uszanować twoją prywatność.
- Dlatego muszę cię wręcz zmuszać do wspólnej kąpieli? W szpitalu odwracałeś ode mnie wzrok. Gdybym cię nie znała, stwierdziłabym, że już ci się nie podobam.
- Ale ty dobrze wiesz, że dla mnie jesteś najpiękniejsza.
Nie odpowiadając mu, tylko cmoknęłam jego usta i odwróciłam się tyłem, aby mnie przytulił.
- Kocham cię.
- Katniss?
- Hmm?
- Ja ciebie też, ale więcej tego nie rób. Wiesz, że chodzi mi o wizytę w szpitalu.
- To miała być rutynowa kontrola.
- Rozumiem, ale nie chcę już nic przegapić. Chcę cię wspierać, chcę żebyś wiedziała, że zawsze jestem i nigdy już cię nie opuszczę.
- Hannah powiedziała ci co się stało?
- Mniej więcej.
- Myślałam o tym. I... i nie jestem gotowa na coś podobnego.
- Rozumiem, nie będziemy się starać o dziecko.
- Nie do końca o to mi chodzi, ja nie chcę... przynajmniej narazie nie chcę żebyśmy się kochali.
Po chwili milczenia Peeta odpowiedział: 
- Rozumiem napewno Hannah wie co robi skoro o tym mówiła, w takim razie zastosujemy się do tego.
- Hannah tego nie powiedziała, to ja nie chcę uprawiać seksu Peeta. Nie chcę nagle się dowiedzieć, że jestem w ciąży, a potem stracić następne dziecko. - powiedziałam przez łzy.
- Ciii, spokojnie kochanie. Będzie dobrze i tak jak powiedziałaś. Odpocznij, jutro poczujesz się lepiej. Nie chcesz nic przeciwbólowego?
- Nie, jutro powinno być już w porządku.
W nocy wymiotowałam, ale po narkozie to możliwe.
Obudziłam się bardzo późno, jednak czułam się o wiele lepiej.

10 kwietnia 2019

Rozdział 58

Katniss

Po tym jak Ross opuścił moje mieszkanie Peeta zdenerwowany pyta:
- O co mu chodziło?! Flirt, chodzenie bez koszulki, jakieś spotkania i nie powiedziałaś mu, że jesteś mężatką??? Nie widział obrączki?
W tym momencie nie słyszałam już nic co mówił Peeta, pobiegłam do kuchni i otworzyłam szkatułkę, w której zostawiłam obrączkę gdy urządzałam mieszkanie.
Ku mojej rozpaczy nic nie znalazłam, chaotycznie przeszukiwałam szafki kiedy Peeta krzyczał coś obok, otrząsnęłam się z amoku dopiero gdy chwycił mnie za ramię i popatrzył prosto w oczy.
- Katniss, co się stało, proszę rozmawiajmy... chce wszystko zacząć od początku.
- Obrączka, nie wiem gdzie jest! - krzyczę z płaczem a Peeta przytula mnie do siebie.
- Kiedy ostatnio ją miałaś?
- Jakiś tydzień, może dwa temu... nie pamiętam kiedy się tu wprowadzałam. Nie chciałam jej zgubić podczas urządzania mieszkania.
- Uspokój się, zaraz ją znajdziemy.
Peeta powoli przeszukuje wszystkie szafki i szuflady w domu podczas gdy ja siedzę i staram się uspokoić.
Jakieś 20 minut później Peeta wraca do kuchni i staje przede mną wyciągając w moim kierunku dłoń z obrączką pyta:
- Mogę? - kiwam głową, a on umieszcza biżuterię tam gdzie powinna być cały ten czas.
Bez słowa mnie przytula, a później jakby nigdy nic parzy kawę i robi jajecznicę.
Jemy w milczeniu gdy ciszę przerywa nam dzwonek do drzwi.
Peeta bez słowa wstaje i idzie otworzyć.

Peeta

Nie wiedziałem co się dzieje podczas awantury ale kiedy usłyszałem co ten facet mówi, wpadłem w furię, a jednocześnie mnie zamurowało, chwilę nie miałem pojęcia co ze sobą zrobić.
Po chwili się otrząsnąłem i zacząłem krzyczeć na Katniss, gdy nasz sąsiad wybiegł z mieszkania.
Nie zwróciła na mnie uwagi, pobiegła do kuchni, a ja za nią nie wiedząc co się dzieje. 
Byłem wściekły ale jej szloch otrząsnął mnie z szoku, zachowałem się jak wariat krzycząc i ją szarpiąc.
Gdy powiedziała co się stało, zabrałem się za poszukiwania, jakiś czas później znalazłem pierścionek w łazience, musiał jej wypaść. Zwróciłem jej go, zrobiłem śniadanie i siedzieliśmy w ciszy, czekałem na wyjaśnienia ale Katniss się nie odzywała więc nie napierałem.
Ciszę przerwał dzwonek, szybko otworzyłem i moim oczom ukazali się strażnicy pokoju,
- Dzień dobry, dostaliśmy zgłoszenie o awanturze i zakłócaniu porządku.
- Dzień dobry, przepraszam bardzo, to prawda przez chwilę było głośno ale już wszystko jest w porządku.
- Rozumiem jednak naszym obowiązkiem jest sprawdzić, czy nikt nie ucierpiał.
- Oczywiście, proszę wejść.
Strażnicy sprawdzili, czy w tym przypadku Katniss jest bezpieczna i nic nie wskazywało na kłopoty, w końcu tylko krzyczałem.
- Wszystko wydaje się w porządku, tak jak Pan powiedział jednak ze względu na naszą interwencję musimy wypisać upomnienie.
- Rozumiem.
Musieli mnie spisać i wystawić mandat, ponieważ skarga wpłynęła na mnie.
Kiedy strażnicy wyszli, wróciłem do Katniss.
- Peeta, między mną a Rossem do niczego nie doszło. Kiedy się wprowadziłam, przywitał mnie i zaprosił żeby lepiej się poznać. Uznałam, że to nic złego w końcu, nie doszło do niczego.
Nie pomyślałam, że według niego to flirt czy cokolwiek, przepraszam, że nie zauważyłam braku obrączki, ale miałam tyle na głowie... wracałam zmęczona. Z tą koszulką to prawda, za pierwszym razem gdy przyszłam nie miał jej na sobie, ale żartowałam, że nie ma wstydu i natychmiast się ubrał. Raz otworzyłam mu drzwi myjąc zęby w ręczniku ale tylko je uchyliłam...
- Katniss, to ja przepraszam, byłaś tak długo sama ze wszystkimi problemami, ja stałem się tylko kolejnym z nich, do tego krzyczałem na ciebie, przepraszam jeszcze 3 miesiące temu myślałem, że jesteś zmiechem a teraz to ja zachowuje się jak jeden z nich.
Chowam twarz w dłoniach, a Katniss szybko mnie przytula i całuje we włosy.
- To nie tak, nie mów tak nigdy więcej. Oboje wiemy, że to nieprawda.
- Katniss już nigdy cie nie opuszczę, przysięgam. Nie tak jak przed ślubem, bo złamałem tę obietnicę uciekając do szpitala. Teraz już zawsze będę mówił ci wszystko, żadnych tajemnic, nigdy.
Nie chcę cie stracić.
- Ja ciebie też Peeta, nie byłam dobrą żoną, nie udało mi się być przy tobie tak jak powinnam była. Jeszcze to co się działo...
- Teraz już będzie w porządku, dlatego zapraszam cię na kolację. Chcę nadrobić stracony czas i wynagrodzić ci te 3 miesiące, w końcu zniknąłem zaraz po ślubie.

Katniss

- Czyli muszę się przygotować żeby nikogo nie wystraszyć?
- Kochanie, ty wystraszyć? Co najwyżej charakterkiem - za ten komentarz dostał kuksańca w bok i się zaśmialiśmy.
- Wiedziałeś na co się piszesz - odparłam i pobiegłam pod prysznic.
Sprzątnęliśmy i się zebraliśmy, a z planowanej wspólnej kolacji, zrobił się obiad i deser.
Rozmawialiśmy i tak jak pragnął Peeta nadrabialiśmy stracony czas, gdy nagle poważnie powiedział:
- W piątek chciałbym pójść na kontrolę, dotrzymasz mi towarzystwa?
- Oczywiście, skąd to oficjalne pytanie? - zaśmiałam się.
- Kto pyta nie błądzi, wolałem mieć pewność - odparł Peeta z lekkim uśmiechem.
W spokoju dokończyliśmy posiłek i spacerem wróciliśmy do wieżowca.
Jadąc windą na nasze piętro Peeta wpadł na pomysł, aby jeszcze raz zacząć znajomość z Rossem, ale tym razem lepiej.
Skrytykowałam ten pomysł, jednak był nieugięty.
Stojąc przed drzwiami do mieszkania naszego sąsiada nadal uważałam, że lepiej wrócić do siebie.
Ku mojemu i Peety zaskoczeniu otworzyła nam Hannah.
Z uśmiechem zaprosiła nas do środka, okazało się, że Ross to jej brat, stwierdziła, że często bierze różne słowa zbyt mocno do siebie, ale szybko mu mija po spotkaniu z rzeczywistością.
 W ten sposób, gdy dołączył do nas Ross wszyscy się pogodziliśmy i wszystko wyjaśniliśmy. Ross ujawnił, że sąsiedzi z naprzeciwka to gbury i nasłali na nas wszystkich strażników i on również zapłacił karę, a Peeta miał prywatną wizytę z Hannah i stwierdził, że w takim wypadku narazie się do szpitala nie wybiera.
 Za to ja w pewnym momencie trochę gorzej się poczułam, przeprosiłam wszystkich i wyszłam do toalety.
Chwilę później usłyszałam pukanie więc pewnym głosem powiedziałam:
- Peeta w porządku, zaraz wracam.
- To ja, mogę wejść? - odparła Hannah.
Zmieszana otworzyłam jej drzwi.
- Ból w podbrzuszu?
- Aż tak widać? - spytałam zmartwiona.
- Nie bój się ale odwiedź mnie w gabinecie. - po chwili milczenia dodała - może bez męża?
- Obiecaliśmy sobie mówić o wszystkim.
- Rozumiem, ale chciałabym cię zbadać i może lepiej będzie nam porozmawiać na osobności?
- Chyba masz rację.
- Od tamtej pory twoje ciało wróciło do normy?
Myśląc o stracie dziecka, serce zabiło mi szybciej.
- Niezupełnie, czasami boli mnie brzuch, ale nie miesiączkuję, właściwie to kilka razy zdarzały mi się krwawienia, ale uznałam, że to nic poważnego i nie miałam czasu się tym zająć. Tyle się dzieje sama tego nie zauważam.
- To prawda, rozumiem, że dużo się u ciebie dzieje, ale musisz teraz uważać na siebie.
- Postaram się jakoś wyrwać żeby Peeta nie widział, wtedy przyjdę na badania.
- Cieszę się, mam nadzieję, że szybko znajdziesz okazję.
W milczeniu opuściłyśmy łazienkę i jakby nic się nie stało wróciłyśmy do salonu.
- Bardzo dziękuję wam za gościnę, ale jestem trochę zmęczona więc będę się zbierać. - powiedziałam szybko i uśmiechnęłam się na pożegnanie. 
Usłyszałam jeszcze za sobą jak Peeta również się żegna i poczułam jak łapie mnie za rękę.
- Nie musisz wracać, poradzę sobie, nie mieszkamy daleko.
- Racja, ale wolę spędzić jeszcze trochę czasu z tobą - uśmiechnął się zawadiacko i dodał - napewno nie będziemy się nudzić.
Przewróciłam tylko oczami i otworzyłam mieszkanie.
- Właściwie to musimy posprzątać i poukładać twoje rzeczy - powiedziałam gdy zobaczyłam walizkę Peety.
- Liczyłem na rozrywkę... 
Nie miałam siły z nim dyskutować więc przebrałam się w dres i zaczęłam sprzątać w łazience.
Po chwili usłyszałam, że Peeta odkurza, około godzinę później wszedł dumnie do łazienki i oznajmił, że posprzątał i się rozpakował więc możemy poszukać fajniejszych zajęć.
- Możesz pojechać zrobić zakupy jeśli skończyłeś.
Byłam oschła, ale nie mogłam zapanować nad zmęczeniem, a moje myśli krążyły wokół mojego poronienia.
- Uhhh... no dobrze, biorę samochód. - zawiedziony wyszedł.
Muszę coś wymyślić koniecznie w tym tygodniu żeby zająć czymś mojego męża i pójść na wizytę do Hannah.
Tuz przed powrotem Peety z zakupów miałam obmyślony plan, który liczyłam, że wypali i zajmie go na cały jutrzejszy dzień.