30 grudnia 2015

Rozdział 51

Ważna wiadomość na końcu !!!


Katniss

Przebierając się otarłam łzy i pobiegłam szukać doktor Mitchel.
- Pani doktor Gale miał kontakt z Peetą ?
- Tak, co się stało ? Płakałaś ?
- Tak, Peeta myśli, że jestem w ciąży z Gale'm bo go zdradziłam. On musiał mu to powiedzieć.
- Ale skąd wiesz, że Gale jest w naszym szpitalu ?
- Dużo ludzi o tym wie i znajoma mi to powiedziała.
- Dobrze, sprawdzimy nagranie z wczoraj około 16:00 był w sali z innymi pacjentami z tego co wiem doszło do bójki więc może między nimi.
Doktor Mitchel kazała mi mówić do siebie Hannah i właśnie sprawdzamy nagrania.
- To on rozmawia z Hawthorne'm.
- Możemy to pogłośnić ?
- Tak.
Słyszymy, że Gale mówi, że z nim spałam.
- Jeśli na tym etapie odmówi leczenia będzie coraz gorzej, musi mieć motywację. Niech ma dla kogo walczyć.
- Nie mogę zmusić go do leczenia nawet mnie nie pamięta !
- Tak więc musi uwierzyć, że to jego dziecko urodzisz. Chodźmy.
Nie pytam już gdzie po prostu poddaję się poleceniom lekarzy kiedy Hannah prowadzi mnie piętro niżej na badania.
- Wykonamy test na ojcostwo.
- Ale ja nie wiem, który to tydzień.
- Spokojnie połóż się i odsłoń brzuch.
Hannah smaruje mi brzuch jakimś żelem i włącza USG.
- Idealnie prawie koniec pierwszego trymestru dokładnie 10 tydzień więc możemy wykonać badanie już teraz.
- Sama się dziwię, że nie zauważyłam a później bałam się wykonać test ciążowy.
- Nie 10 tydzień to wcześnie brzuch jest delikatnie widoczny właściwie prawie nie można tego zauważyć.
- Żeby wykonać ten test co jest potrzebne ?
- Krew.
Wyciągam rękę i pani doktor pobiera krew.
- Teraz wystarczy próbka Peety i porównanie w laboratorium. Przyjedź jutro i odbierz wyniki aby Peeta był tak samo pewny bycia rodzicem jak ty.
- Dziękuję, do zobaczenia.
Wracam do domu i czuję się o wiele lepiej.
Kiedy tam wchodzę nagle zapala się światło i przytula mnie Annie.
- Hej, jak tam ?
- Wszystko dobrze miło was widzieć ale jak to się stał, że tu jesteście ?
- Mamy szpiegów więc szybko cię namierzyliśmy.
- Annie jak dziecko ?
- Jeszcze mnie nie kopie ale zobaczymy. Możemy porozmawiać na osobności ?
Kiwam głową i idziemy na górę do mojego pokoju.
- Katniss przepraszam ale Finnick zajął główną toaletę i skorzystałam z twojej. Znalazłam testy i chciałam ci powiedzieć, że nie zostajesz z tym sama wszyscy będziemy cię wspierać i myślę, że Peeta bardzo się ucieszy.
Po tych słowac czuję łzy w oczach i przypominam sobie reakcję męża na wieść o ciąży.
- Annie... Peeta jest w szpitalu, on... nic nie pamięta. Nie pamięta mnie, ślubu ani wspólnych nocy.
- Przepraszam. Nie... wiedziałam - jąka się tak samo jak ja przed chwilą nie mogąc odpowiednio dobrać słów.
- Sama jeszcze nie wiem co zrobię ale staram się wszystko mu wyjaśnić tyle, że on tego nie chce pamiętać a przynajmniej nie wierzy mi.
- Katniss. Ja, Finnick, Jo, Jack, Haymitch i twoja mama a z resztą wielu innych ludzi pomożemy ci. Jesteśmy rodziną i będziemy cię wspierać.
Wtedy, tamtego dnia uwierzyłam, że jeszcze może być dobrze jednak później dowiedziałam się, że to nie był ten moment, w którym wszystko miało się poukładać.
.
.
.
Mimo dobroci Hannah i jej pomocy nie odebrałam wyników ani następnego dnia ani kolejnego...

Peeta

Przyszli pobrać mi krew wcześniej tego nie robili dlatego odmówiłem.
Wezwali doktor Mitchel a ona kazała wyjść wszystkim.
- Wiem, że rozmawiałeś z innym pacjentem i go pobiłeś.
- Po co wam moja krew ?!
- To co ci powiedział to kłamstwa a twoja żona jest załamana bo jej nie wierzysz a człowiek, z którym rozmawiałeś już dwa razy chciał cię zabić.
- Blizna...
- Tak, blizna, którą masz jest spowodowana dźgnięciem noża tego człowieka. Wracając do priorytetów Katniss zdecydowała się na wykonanie testu na ojcostwo che żebyś zaakceptował wasze dziecko.
- Nie pamiętam jej ! Nie wiem czy wspomnienia sam na sam z nią to tylko wymysł mojej wyobraźni czy prawda.
- Powinieneś jej zaufać bo chce twojego dobra.
- Nie zgadzam się na wykonanie tego testu.
- Zrobisz jak uważasz ale przemyśl to.
Zostawia mnie samego z myślami i wspomnieniami, które przerażająco błyszczą.

Katniss

Było to niemożliwe ponieważ Peeta nie zgodził się na test.
Postanowiłam także uszanować jego decyzję i nie odwiedzać go dopóki sama powtórnie nie będę na to gotowa.
A nie nastąpiło to przez bardzo długi okres czasu.
Nie mogłam przestać myśleć o tym jak mnie potraktował.
Strasznie zniosłam rozłąkę ale jeszcze gorzej przeżywałam wspomnienia, które można powiedzieć dręczyły mnie.
To jak zareagował na wieść o dziecku.
Nie potrafiłam nosić w sobie jego cząstki po tym jak nas odrzucił.

Peeta

Powoli zacząłem sobie przypominać niektóre sytuacje takimi jakimi były w rzeczywistości a nie zniekształconymi przez tortury jadem os gończych.
Pamiętałem mój ślub z Katniss Everdeen a teraz już Mellark i 74 Igrzyska Głodowe.
Kiedy zobaczyłem emisję z Cwierćwiecza Poskromienia i Katniss, która niemalże płakała gdy upadłem rażony prądem wszystko powoli do mnie docierało.
W końcu zebrałem się na odwagę i napisałem, że już pamiętam tak wiele i między tym co już wymieniłem dodałem noc w hotelu przed moim odejściem.
Na zakończenie napisałem, że nie potrzebuję żadnych badań aby wiedzieć, że mnie nie zdradziła i bardzo się cieszę, że zostanę tatą.
Poprosiłem lekarzy aby ją zaprosili do mnie bo chciałem wręczyć jej list osobiście.
I tak oto po ponad miesiącu od feralnej  wizyty miała do mnie przyjść... moja żona.

Ważne !!!

Opublikowałam post po 10 komentarzach jak obiecałam ale ktoś serio był niecierpliwy bo napisał trzy komentarze z minuty na minutę. 
Mam jednak nadzieję, że nie będziecie w ten sposób niejako "wymuszać" na mnie dotrzymania obietnicy :)
Pozdrawiam
Gabriela ;)

29 grudnia 2015

Rozdział 50 - równiótka połowa :)

Karolina Mellark zdrowia życzę i z dedykacją dla wszystkich czytelników nowy rozdział :)

Katniss

Jak widać moja mama zaprzyjaźniła się z Mischon od naszego ostatniego spotkania i właśnie pije z nią kawę.
- O, Katniss kupiłam bułeczki z serem twoje ulubione. Usiądziesz z nami ?
- Jasne. Hej, Mischon.
- Cześć, co tam słychać ?
- Wszystko dobrze, a u ciebie ?
- Też w porządku.
Na chwilę zalega krępująca cisza ale przerywa ją dziewczyna.
- Znałaś Gale'a Hawthrne'a ?
- Tak, ostatnio nawet włamał się do mojego domu.
- Wsadzili go do psychiatryka w naszym szpitalu.
- Naprawdę ?
- Tak sąd kazał mu się leczyć.
Chcę o coś zapytać ale wchodzi moja mama.
Bułki nie są najgorsze ale przypominają mi o mężu i nie mogę ich jeść dlatego robię naleśniki i zjadam ich całe mnóstwo a towarzyszące mi kobiety patrzą na mnie z niedowierzaniem.
- Katniss ?
- Tak mamo ?
- Jak ty schudłaś jedząc tyle  - śmieje się.
- To tylko dzisiaj bo wczoraj prawie nie jadłam.
- A może ty w ciąży jesteś ? - pyta Mischon z uśmiechem.
- Nie.
- Nie chwal dnia przed zachodem słońca.
Patrze na nie spode łba, kończę naleśniki i wychodzę do miasta.
Moim cele jest apteka i zakup większej ilości testów ciążowych. 
Mam kilka po ostatniej wizycie Annie ale muszę być pewna.
Zakupiłam około 10 różnych testów ale nie jestem gotowa aby je zrobić.
Z zamyślenia wyrywa mnie telefon.
Numer prywatny.
- Słucham ?
- Czy rozmawiam z Katniss Mellark ?
- Tak a z kim ja rozmawiam ?
- To nieistotne.
- Pani mąż jest bezpieczny.
- Gdzie on jest ?
- Nie mogę w tej chwili zdradzić miejsca pobytu. Właściwie on nie chce Pani informować o większości spraw ponieważ...
Cisza i świat powietrza w słuchawce.
- Nie pamięta Pani.
- Jak to ?
- Nie pamięta Pani takiej jaką jest jego wspomnienia są zmienione.
- Te... błyszczące powróciły.
- Można tak powiedzieć. Kiedy będzie gotowy zadzwoni.
Dźwięk odkładanej słuchawki.
Jestem w szoku, Peeta znowu mnie nie pamięta a właściwie dzisiejszej mnie.
Chowam testy, nie jestem gotowa na wiadomość o dziecku.
Nie w takiej sytuacji.

Około dwóch miesięcy później


Godzina 6:00 wieczorem robię już 12 test i wszystkie są pozytywne.
Od kilku minut wiem, że spodziewam się dziecka.

Peeta

Jestem w pokoju telewizyjnym gdzie mogę się spotkać z innymi pacjentami.
Kilka razy w tygodniu pozwalają mi się integrować abym przypominał sobie jaki jestem.
Dzisiaj podszedł do mnie jakiś facet trochę starszy ode mnie, miał szare oczy takie same jak dziewczyna, której mówią, że jestem mężem.
Właściwie to przez nią muszę się leczyć ale to ona jest chora... jest zmiechem.
Pokazują mi, że ją kocham i czasem przypominam sobie jak się całujemy albo kochamy ale to nic nie znaczy. 
Może to moja wyobraźnia ?
W każdym razie tamten facet powiedział - Peeta pamiętasz tą dziewczynę, która według ciebie jest zmieszańcem ?
- Tak - odpowiedziałem.
- To twoja żona.
- Mówisz prawdę czy kazali ci to powiedzieć ?
- Sam ci to mówię. Ona chce cię odwiedzić ale jak jeszcze coś pamiętałeś to kazałeś jej nie wpuszczać tutaj.
- Dlaczego skoro to moja żona ?
- Przeze mnie.
- Co ?
- Zdradziła cię ze mną a teraz chce żebyś do niej wrócił, wybaczył jej.
- Kochałem ją ?
- Tak.
- Jesteś gnojem ! Odwal się !!! - widziałem wspomnienie, w którym mierzył do mnie z pistoletu.
Rzuciłem się na niego i zadałem cios a on się śmiał to był diaboliczny śmiech...

Katniss

To nie może być prawda a jednak po tak długim czasie zdecydowałam się sprawdzić czym są spowodowane moje poranne mdłości, spóźniona miesiączka, kulinarne zachcianki, nabrzmiałe stopy i ciągły głód.
Dlaczego dzisiaj ?
Dlaczego wybrałam akurat 8 marca ?
Dziś moja mama powie mi czy Peeta jest w szpitalu w dystrykcie Czwartym.
Z niecierpliwością czekam aż wróci z pracy.
W końcu słyszę otwieranie drzwi.
Nie pyta już jak minął mi dzień bo wie, że nie odpowiem.
- Leży na psychiatrii sala numer 8 powiesz, że chcesz się z nim widzieć ale cie nie wpuszcza wtedy powołasz się na doktor Hannah Mitchel.
- Dziękuję. - rzucam wychodząc.
Nim się obejrzę już jestem w szpitalu na piątym piętrze - psychiatria.
Podchodzę do recepcjonistki i mówię - Chciałabym się zobaczyć z mężem.
- Jak się nazywa ?
- Peeta Mellark.
- Niestety ale nie przyjmuje gości.
- Więc chcę porozmawiać z doktor Hannah Mitchel.
- Dobrze - widzę niechęć na twarzy kobiety ale jednym kliknięciem wzywa lekarza.
- Dzień dobry. Chciałam się zobaczyć z Peetą Mellarkiem.
- Jak się Pani nazywa ? - lekarka skrupulatnie zachowuje pozory.
Jednak od razu widzę, że się zgodzi bo to przyjaciółka mojej mamy.
-Katniss Ev... Mellark - poprawiam się szybko rozbawiając przy tym kobietę.
- Dobrze proszę za mną.
W milczeniu idziemy dalej.
- To tutaj.
Mówi i zostawia mnie przed izolatką numer 8 kiedy chcę tam wejść przychodzi pielęgniarka i oznajmia - Do izolatki nie można wnosić, biżuterii, telefonów, sznurówek, długopisów ani żadnych innych przedmiotów, które mogą zagrozić zdrowiu i życiu pacjenta.
Więc oddaję wszystkie rzeczy i przebieram się w specjalny "szlafrok" i buty.
Peeta siedzi przy stole i żywo coś maluje ale kiedy wchodzę odwraca płótno tak abym nie widziała co się na nim znajduje.
- Cześć - mówię i sama nie wiem co mogę dodać, stać mnie tylko na - Mogę usiąść ?
Kiedyś mój mąż teraz pacjent kiwa głową nie odrywając ode mnie wzroku.
- Dlaczego tu przyszłaś ?
- Chciałam wiedzieć jak się czujesz.
- Wiem co zrobiłaś ale nie wiem czy mówił prawdę.
- Kto ?
- Mężczyzna, który do mnie mierzył... Miał tak samo szare oczy jak ty.
- Gale - szepczę. - Co ci powiedział ?
- Jesteś moją żoną.  Prawda czy fałsz ?
- Prawda. Mam obrączkę i ty też. Widnieje na nich ten sam grawer.
Patrzy na swoją dłoń i ściąga z palca pierścionek.
- Co jest na nich napisane ?
- Data naszego ślubu i nasze wspólne nazwisko. - mówię przez łzy.
- Pokaż mi swoją obrączkę.
Drżącymi palcami zdejmuję obrączkę i mu ją podaję.
Ostrożnie przygląda się obu z nich.
- To prawda są takie same. Wierzę, że jesteś moją żoną.
- Przyszłam też żeby ci powiedzieć, że... - głos mi się łamie a łzy płyną po policzkach.
Czuję, że ociera jeden z nich, patrzę w jego oczy są tak intensywnie niebieskie i w końcu hardo mówię - spodziewam się dziecka...
Jego dłoń zamiera a oczy robią się puste.
- Wynoś się !!! - krzyczy - On miał rację ! Jesteś zdzirą, zwykłą dziwką !
Chce mnie uderzyć ale do pokoju wbiega ochrona i lekarz, który wstrzykuje mu lek uspokajający.

Czekam na 10 komentarzy z okazji pięćdziesiątego postu :)
Wierzę, że się uda

28 grudnia 2015

Rozdział 49

Peeta
Haymitch miał rację ona na pewno zadzwoni.
I wtedy co jej powiem ?
- Kochanie jestem chory psychicznie więc zwiałem. 
Muszę się leczyć bo nie kontroluję swoich zachowań.
- Panie Mellark, telefon do pana.
- Dziękuję, już odbieram.

Katniss

- Mogę do niego zadzwonić jeśli chcesz.
- Przecież mam jego numer - odpowiadam.
- Tamtego nie odbierze.
- Dobrze, dzwoń. - rozkazuję upijając łyk kawy.
Haymitch wpisuje numer i dzwoni.
- Dzień dobry chciałbym rozmawiać z Peetą Mellarkiem.
Tak. Abernathy i Pani Mellark. Dobrze, dziękuję.
Proszę - podaje mi telefon.
- Halo ? - słyszę jego miękki głos.
- Peeta ? Co się stało ? Dlaczego znowu mnie zostawiłeś ?
- Katniss źle się czuję i to tyle.
- Mogłeś mi to powiedzieć.
- To stało się tak nagle.
- Gdzie jesteś ?
- Niedługo ci powiem ale teraz nie powinienem z tobą rozmawiać.
- Kocham cię.
- Cześć.
W słuchawce słyszę tylko dźwięk zakończonej rozmowy ale nadal trzymam ją przy policzku.
Jeszcze kilka godzin temu mówił, że mnie kocha a teraz jakby o wszystkim zapomniał.
Odkładam telefon na stół i zostawiam zaskoczonego Haymitcha samego.
Powoli jadę do dwójki.
Zabieram rzeczy i wymeldowuję nas z hotelu chociaż jestem sama.
Dojeżdżam pod śliczny, mały domek i pukam do drzwi.
- Córeczko, a co ty tutaj robisz ?
- Cześć mamo, mogę u ciebie zostać kilka dni ?
- Oczywiście wejdź.
Moja mama zaparzyła herbatę i przez chwilę nic nie mówiła.
- Co się stało ?
- Nic po prostu przyjechałam cię odwiedzić.
- A gdzie Peeta ?
- Nie wiem. - odpowiadam i nie wytrzymuję po prostu płaczę.
Mama mnie przytula i pociesza a ja opowiadam czego się dowiedziałam.
Nagle zaczyna mi burczeć w brzuchu nawet mnie to nie dziwi w końcu cały dzień nic nie jadłam.
- Chodź do kuchni zrobię ci kolację.
- Dobrze.
Później biorę długi prysznic aby wszystko przemyśleć i kładę się spać.
Jestem na pięknej polanie, świeci słońce a ptaki śpiewają, jest cudownie.
Czuje się naprawdę szczęśliwa.
Ale nagle uświadamiam sobie, że w rękach trzymam małe zawiniątko, to kojec a w środku leży nowo narodzone dziecko.
Szybko się odwracam pod wpływem czyjejś dłoni na ramieniu.
- Gale ?! - warczę - Co ty tu robisz ? - dodaję przez zaciśnięte w złości zęby.
- Nie złość się kochanie to szkodzi naszemu drugiemu dziecku.
- Co ?!
Nie dostaję odpowiedzi bo Gale z mienia się w zmiecha i pluje we mnie krwią.
Na chwilę zamykam oczy i zmieszaniec znika.
Patrzę jeszcze raz na dziecko.
I nagle je upuszczam... jest martwe a moje ręce są brudne od krwi.
Wtedy uświadamiam sobie, że je zabiłam...
a mój własny krzyk mnie budzi.
- Katniss powiedz mi co się stało ?
- To tylko zły sen, koszmar, mara. To nie miało miejsca - powtarzam uparcie patrząc w ścianę.
- Tak, to tylko sen. Chcesz żebym z tobą została ?
- Nie, już dobrze - cedzę słowa i opadam na poduszkę. - Wszystko jest w porządku.
- Śpij dobrze.
I zasypiam.
Jestem w ciąży.
Będę matką, dobrą matką a on w to wierzy.
Wspiera mnie chociaż jest mi trudno.
Nie radzę sobie z moimi uczuciami.
To hormony.
Wszystko byłoby dobrze gdyby to nie było dziecko Gale'a.
Peeta chce je wychowywać i myśli, że to jego potomek.
To kłamstwo.
Wiele razy już mu mówiłam, że je kocham i jesteśmy jego rodzicami.
Cały czas kłamię.
Tylko na tyle mnie stać... na kłamstwo.
Ale ono się nie urodzi.
Wiem to...
I się nie mylę bo kilka dni później widzę siebie w kałuży krwi w naszej łazience w tym cholernie idealnym domu gdzie wszystko miało być cholernie idealne tylko nie jest bo my nie jesteśmy idealnie doskonali.
Psychicznie chorzy ludzie to są dobre słowa...
A ja nie donosiłam ciąży.
To dziecko nie było mojego męża może dlatego spotkał je ten los ?
Ale co z reszta nienarodzonych dzieci, których nie urodziłam ?
Były Peety.
Może to ze mną jest coś nie tak ?
Teraz to widzę jest ich mnóstwo.
Setki małych grobów.
Mam tyle dzieci a właściwie mogłam mieć.
Ale umarły.
Już nie krzyczę, nie płaczę.
To był sen.
Czasami ludzie mówią, że sny mają w sobie ziarnko prawdy jak kłamstwo.
Ale co w tym śnie było prawdziwe.
Mam dom i męża chyba tyle.
- Okay nie przejmuj się głupotami.
Schodzę na śniadanie i widzę...

Piszcie w komentarzach kogo mogła zobaczyć nasza Katniss :)

27 grudnia 2015

Rozdział 48

Peeta

- Widzisz mogło być gorzej a myślę, że poszło nam całkiem nieźle.
- To prawda. Mamy sporo czasu i żadnych planów. Jakieś propozycje ?
- Cóż możemy się przejść.
- Zgadzam się lepsze to niż siedzenie tutaj.
Wychodzimy z budynku trzymając się za ręce i kierujemy swoje kroki do centrum. Chcę aby Katniss w Kapitolu nie widziała tylko miejsca złych wspomnień ale dojrzała coś pięknego i poczuła, że tamte czasy nie wrócą. 
Snow nie żyje a po rebelii wiele budynków zostało zniszczonych a teraz są odbudowane więc wzbudzają jeszcze większy zachwyt.
Wchodzimy do małego parku i mijamy wielu dziwnych ludzi.
Mimo zmian w polityce, moda pozostała niezmienna.
Siadamy przy fontannie i obserwujemy zaśnieżone uliczki i drzewa.
Po pewnym czasie przyznaję, że zgłodniałem i nie tylko ja się o tym dowiedziałem przez głośne burczenie w moim brzuchu.
Jeszcze nigdy nie widziałem tak szybko uciekających dzieci krzyczących do rodziców, że ten pan chce je zjeść.
Katniss chcąc mnie pocieszyć oznajmiła, że przeprasza ale strasznie zgłodniała i kiszki jej marsza grają dlatego powinniśmy pójść do jakiejś restauracji.
Zarumieniony nie tylko od mrozu przytaknąłem i udaliśmy się na poszukiwania czegoś do zjedzenia.
- Może tutaj ?
Kiwnąłem głowa i weszliśmy do małej knajpki.
Zamówiliśmy pierwsze lepsze danie z karty i gorącą kawę.
- Może zostaniemy tu dzisiaj na noc ?
- W Kapitolu ? - Katniss zbladła.
- Tak. Było bardzo miło, prawda ?
- Masz rację ale nie mamy ubrań ani kosmetyków.
- Pojedziemy coś kupić w centrum handlowym a w dodatku mamy przecież zniżkę na apartament w "naszym" hotelu.
- No tak.
- Katniss, wiem to trudne ale naprawdę jestem zmęczony i obiecuję, że jutro z rana stąd wyjeżdżamy jeśli tego chcesz.
- Dobrze zgadzam się.
- Dzięki kochanie. - uśmiecham się pokrzepiająco.
Jedząc rozmawiamy o głupotach a później odwiedzamy galerię aby zakupić potrzebne rzeczy, zabieramy samochód spod studia nagraniowego i jedziemy do hotelu.
Wieczór spędzamy oglądając odcinek jakiegoś sitcomu.
Później szybki prysznic i właściwie mieliśmy iść spać ale zaczęliśmy się całować i romantyczna noc sama się rozpoczęła kilka godzin spędziliśmy w swoich objęciach.



Kiedy już mieliśmy iść serio spać pocałowałem moją żonę w czoło i powiedziałem  - Kocham Cię, skarbie.
- Ja ciebie też. Ty... po prostu mnie dopełniasz.



I jakby nigdy nic objęła mnie i zasnęła.
Ale ja... długo nie mogłem zasnąć byłem poruszony sentymentalnością Katniss.
Myślałem nad wszystkim co razem przeżyliśmy
SZKOŁA
IGRZYSKA 
TURNEE ZWYCIĘZCÓW
WSPÓLNE NOCE
KOSZMARY
ŁZY
NIEPOWODZENIA
ODRZUCENIE
KOLEJNE IGRZYSKA
REBELIA
ŚLUB
Kocham ją... kocham takiego potwora ?!
To ona zabiła tych wszystkich ludzi !
NIE !!!
Wszystko się rozmywa.
Ubieram spodnie, buty i kurtkę. 
Szybko piszę, że przepraszam i niedługo wrócę, spotkamy się niedługo u twojej mamy w czwórce.
Kocham Cię
Na końcu dodaję przysięgam Peeta i wybiegam.
To zmiech ! 
Nie mogę tak mówić to moja żona !!!
- Co się z tobą dzieje ?! - nawet nie wiem czy krzyczę.
Wybieram pierwszy numer z listy kontaktów w telefonie, sam nie wiem do kogo zadzwonię.
- Halo ? - ktoś mów niskim, zaspanym głosem.
- Haymitch ?
- Czego chcesz dzieciaku ?! 
- Pomocy, potrzebuję pomocy.
- Co z tobą nie tak ? - jest trochę przestraszony.
- Jestem w Kapitolu w tym hotelu co zawsze musisz mnie stad zabrać.
- Już jadę.
Szczęście, że już tak często nie pije może mnie zabrać.
Zanim zdążę choćby pomyśleć, zalega ciemność.

Haymitch

Peeta leży nieprzytomny na schodach.
Na szczęście szybko udaje mi się go ocucić.
Jest strasznie słaby i wypowiada tylko dwa słowa.
Spełniam jego prośbę i zabieram go w miejsce do, którego chce jechać.
Coś czuję, że Katniss będzie niezadowolona.

Katniss

Budzę się rześka i wypoczęta ale obok mnie nie ma Peety.
Wychodzę do toalety i biorę szybki prysznic.
Idąc zrobić sobie śniadanie jestem już naprawdę zaniepokojona jego nieobecnością dlatego w końcu nic nie jem tylko wracam do sypialni aby zabrać nasze zakupy i znajduję karteczkę.
Peeta wyjechał beze mnie ?!
Zrobił to samo co dwa tygodnie temu przed ślubem.
Wyjechał !
Mam tego dość jestem pewna, że ktoś mu pomógł więc aby potwierdzić moje domysły idę na parking i znajduję nasz samochód.
Wracam do recepcji i płacę za nasz apartament.
W drodze do auta zastanawiam się kto mógł mu pomóc.
Haymitch !
To oczywiste przecież stary drań uwielbia takie akcje.
Od razu wybieram numer.
- Halo ? - jest zestresowany, naprawdę mu pomógł.
- Haymitch gdzie jest Peeta ?
- A skąd mam wiedzieć ?
- To ty go gdzieś wywiozłeś !
- Skarbie myślę, że to nie jest rozmowa na telefon. Spotkajmy się zaraz w kafejce obok hotelu.
- Dobrze.
Ze złością rzucam rzeczy na siedzenie samochodu i odpalam.
Niedawno zdałam na prawo jazdy żeby odciążyć Peetę z resztą sam mnie namawiał.
Kiedy przekraczam próg kawiarni Haymitch już na mnie czeka przy jednym ze stolików.
Bez słowa siadam naprzeciwko.
- Cześć skarbie. Zamówiłem ci naleśniki i kawę bo uznałem, że mogłaś nic nie jeść.
- Co z Peetą ?
- Nie wiem czy chciał ci o tym powiedzieć więc po prostu z nim  porozmawiaj.
- On tu jest ?

Następny rozdział po 6 komentarzach :)

26 grudnia 2015

Rozdział 47

Katniss


- Hej, kochanie. - Peeta budzi mnie swoim uśmiechem.
- Witaj, pamiętasz co się wczoraj działo ? Głowa po prostu mi pęka.
Nie odpowiada ale marzycielsko się uśmiecha.
- Powiedz mi. - naciskam.
- Mam być romantyczny czy bezpośredni ?
- Bezpośredni może być zabawnie.
- Uprawialiśmy seks a później upiliśmy się w wannie.
- Strasznie to spłyciłeś.
- A jednak pamiętasz kłamczuchu ?! Powinienem cię ukarać.
- Może.
Chcę się z nim trochę podroczyć więc wychodzę w mojej bieliźnie z łóżka, staję tyłem do niego, przeciągam się i ostentacyjnie schylam po jego koszulę a w lustrze widzę jak Peeta gapi się na mnie.
Ostatnio schudłam i jesteśmy małżeństwem więc właściwie zaczynam się przyzwyczajać do nagości.
- Dlaczego tak patrzysz ?
- Bo jesteś taka piękna, że nigdy mi się to nie znudzi.
- Przez ciebie się rumienię.
- Najbardziej lubię kiedy się rumienisz w samej bieliźnie.
- Więc może mam tak paradować cały dzień ? - żartuję i dopinam guziki od koszuli.
- Dla mnie tak.
- Zamów śniadanie a ja idę się zbierać do miasta.
Rozbierając się aby wziąć prysznic widzę kilka malinek prawdopodobnie to efekt wczorajszej nocy. 
Przy wyborze stroju musiałam uwzględnić fakt, że je mam.
Kiedy wychodzę z łazienki moim oczom ukazuje się taki przystojniak.



Wcinający z wielkim apetytem gofry.
Podchodzę do niego z tyłu przytulam i daję całusa w policzek po czym siadam naprzeciwko niego przy stoliku.
- Mamy jakieś plany na dziś ? - pytam.
- A, który dziś mamy ?
- Chyba 6 luty.
- Naprawdę ?
- Tak.
- Aż dziwne, że jeszcze do nas nie dzwonili szybko do samochodu !
- Peeta ?
- Tak ?
- Koszulka. - mówię ze stoickim spokojem.
- Dzięki kochanie. A teraz do samochodu.
- Dlaczego tak się spieszymy ?
- Bo dzisiaj mamy nagrywać wywiad.
- Jasne.
W taki oto sposób dowiedziałam się, że mój mąż spędza ze mną za dużo czasu bo stał się tak samo zapominalski jak ja.
Po około dwóch godzinach jazdy jesteśmy na miejscu wita nas cała ekipa i od razu zaczynają narzekać...?
Nie ?!
Mówią, że się cieszą, że teraz o siebie dbam chociaż nie wszystko mi jeszcze wychodzi i powinnam zainwestować w specjalny laser do golenia.
A moja szczęka po prostu ląduje na podłodze ze zdziwienia.
Szybkie przygotowania, nowy strój i jesteśmy gotowi do nagrywania.
Jesteśmy za kulisami i czekamy na odpowiedni moment a kiedy słyszymy głos Cesara i zapowiedź naszego wejścia już zmierzamy na scenę.
- Witam Was bardzo serdecznie po raz kolejny ale tym razem w szczególnym czasie bo niedawno wzięliście ślub tym razem całkowicie jawny i rodzinny.
- To prawda jesteśmy małżeństwem.
Owacje na stojąco i gratulacje zdają się nie mieć końca.
Nie rozumiem z jakiego powodu ci ludzie nas lubią przecież to ja zachwiałam potęgą Kapitolu wzniecając rebelię.
- Katniss, nasza igrająca z ogniem rozpaliła domowe ognisko. - żartuje Cesar a ja mocniej przywieram do Peety czując się nieswojo w świetle reflektorów.
- Szczerze mówiąc nie przeszkadza mi ta zmiana - odpowiada uśmiechnięty Peeta.
- Nie trzeba już nic naprawiać nasza nowa Pani Prezydent wszystkim się doskonale zajmuje więc mogę sobie pozwolić na urlop i nie wzniecać więcej buntów - o dziwi udaje mi się powiedzieć coś zabawnego bo widownia pęka ze śmiechu.
Cały wywiad nie jest już tak męczący a czas szybko mi płynie na odpowiedziach i zanim się obejrzę żegnamy się i dziękujemy za oglądanie.


13 grudnia minął rok mojego blogowania dla Was z tej okazji postaram się pisać więcej rozdziałów :)

14 grudnia 2015

Rozdział 46

Peeta
- Nie używałam telefonu od rana.
- Ale mam SMS-y od ciebie.
- Pokaż mi je.
- Nie trzeba. - jestem zażenowany bo są tam przecież zdjęcia właściwie nie wiem kogo. - lepiej poszukajmy twojego telefonu.
- A co ci pisałam ?
- Dostałem kilka dziwnych zdjęć.
- Serio ?
- Znalazłem twój telefon. Sama zobacz.
- O cholera ! Ale ja ci tego nie wysłałam i nie flirtowałam z tobą !
- Kto dziś tu był ?
- Sprzątaczka i kelnerka z kolacją.
- Więc może to któraś z nich.
- Co za kompromitacja.
- Nie to jest karalne ! - Jestem wkurzony, że nikt tu niczego nie pilnuje.
- A jak to wycieknie do prasy ?
- Nie, idę to załatwić.
Szybkim krokiem podchodzę do recepcjonistki.
- Chcę rozmawiać z dyrektorem hotelu.
- Przykro mi ale to niemożliwe - odpowiada ze "słodkim, irytującym" uśmieszkiem.
- Dobrze więc od razu dzwonię do adwokata i na policję.
- Proszę chwilę zaczekać, chyba mogę coś dla pana zrobić. Na końcu korytarza w prawo - oznajmia po chwili rozmowy przez telefon.
- Dziękuję bardzo.
Gdy wchodzę do gabinetu bez zbędnych uprzejmości tłumaczę co miało dzisiaj miejsce.
- Oczywiście to pozostanie naszą tajemnicą, ukaram winnego a w rekompensacie za problemy Państwa pobyt jest na koszt hotelu.
- Mam nadzieję, że taka sytuacja się nie powtórzy.
W końcu po ciężkim dniu wróciłem do pokoju.
- I co ?
- Wszystko dobrze - odpowiadam i całuję Katniss.
- Ale... kto to... zrobił ? - Katniss pyta przez pocałunki.
- Ktoś z... pracowników.



Bez słów zgodziliśmy się spędzić noc we dwoje.



Zaczynając od pocałunków poprzez wzajemne uściski i czułe słówka kończąc prosto mówiąc na seksie.
- Katniss... proszę cię...
- Tak ?
- Bądź dziś... Kosogłosem... ale... tylko MOIM...
- Dla ciebie... zawsze... 
Tak jak ostatnim razem padliśmy na łóżko i przygniatając Katniss zacząłem zrzucać z niej zbędne ubrania.
W samej bieliźnie doprowadza mnie do szaleństwa.



Do tej pory nie mogę uwierzyć, że z nią jestem.
Mogę jej pomóc, dziękuje mi za odpędzanie od niej koszmarów związanych z igrzyskami i rebelią a moje najgorsze mary ?
W nich zawsze ją tracę są różne sposoby umiera albo wybiera Gale'a ale po prostu nie jest ze mną.
Tak mocno ją kocham!


W tej chwili nic się dla nas nie liczy - cały świat przestaje istnieć słyszę tylko nasze westchnienia, przyspieszone oddechy i bicie serc.


Nasze pożądanie i miłość pozwalają nam cieszyć się sobą.
Nasze podniecenie przeradza się w jęki.
Po kilkudziesięciu minutach rozkoszy opadamy na poduszki i nie odzywamy się wtuleni w siebie.
- Powinniśmy wziąć kąpiel - oznajmia po kilku minutach Katniss.
Dociera to do mnie później niż zwykle ponieważ jeszcze nie ochłonąłem po upojnych chwilach.
Ale powiedziała to w liczbie mnogiej więc nie odzywam się bo nie wiem jak odpowiedzieć.
- Razem - dodaje widząc moją konsternację.
- Jesteś pewna ?
- Tak ale ubierz kąpielówki - uśmiecha się i otulona kołdrą wychodzi do łazienki.
A ja nie marnując czasu na szukanie kąpielówek, ubieram bokserki i idę do łazienki.
Katniss tak samo jak ja leży w wannie w bieliźnie.
Wchodzę do ciepłej wody i podpływam do dziewczyny (ponieważ wanna to mini basen mogę pływać).
- Co powiesz na szampana, skarbie ? - pytam.
- Właściwie dlaczego nie.
Kilka godzin mija nam na rozmowach, żartach, pocałunkach i piciu bardzo wykwintnych alkoholi.
- Jestem strasznie zmęczona.
- I pijana - dodaję żartem.
- Tak samo jak ty.
A więc po cudownej kąpieli cali mokrzy wchodzimy do łóżka i zasypiamy.

Jeśli Ci się podobało podziel się swoją opinią z innymi czytelnikami w komentarzu pod postem :)
Pozdrawiam

7 grudnia 2015

Rozdział 45

Katniss

Wyjechaliśmy z samego rana i już rozpakowujemy się w hotelu.
Chcę zapytać jaki mamy na dzisiaj plan ale telefon Peety nagle dzwoni a on patrząc na mnie przepraszającym wzrokiem odbiera.
Jego twarz z minuty na minutę zmienia wyraz na ponury a zarazem wesoły.
W końcu odkłada słuchawkę.
- Coś nie tak ? - pytam.
- Wolisz lepszą czy gorszą wiadomość na początek ?
- Zacznijmy od gorszej.
- Musimy jechać na ustawiony wywiad do Cesara.
- Cóż o ile wiem mogło być gorzej, a lep...
Nie zdążyłam dokończyć bo teraz jak co dzień przed południem dopadły mnie mdłości i pobiegłam do toalety.
Jak mówi powiedzenie prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie a mój ukochany i teraz mnie nie opuścił.
- Katniss może pojedziemy do lekarza ?
- Nie wszystko jest okay naprawdę. To przez ten stres i w ogóle.
- No dobrze. Jeżeli nadal tak uważasz to rób co chcesz.
Mam zamiar mu odpyskować ale tym razem dzwoni mój telefon więc pośpiesznie go odbieram aby już nie musieć słuchać kazania Peety.
- Hej, co tam ?
Po krótkiej rozmowie oznajmiam Peecie, że Annie z Finnickiem do nas przyjeżdżają bo ma jakąś ważną sprawę do mnie.
- Więc na nią czekamy ?
- Raczej tak.
I tak po kilku godzinach Annie wpadła do naszego pokoju hotelowego, chwyciła mnie za rękę, zaciągnęła do toalety i na samym środku wysypała kilkanaście różnych testów ciążowych.
- Mogłaś powiedzieć "cześć" ale to mówi samo za siebie.
- Właśnie.
- No to sikaj, że tak się wyrażę.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że to powiedziałaś całą drogę krzyczałam na Finnicka żeby się nie zatrzymywał na postój.
Tak więc po minucie miałyśmy przynajmniej dziesięć testów i czekałyśmy na wyniki.
Nie kryłam nawet braku zdziwienia gdy naszym oczom ukazały się same wyniki pozytywne. 
Po tym co wyprawiali u mnie w domu to się nie dziwię.
- No to gratuluję.
- Teraz ty !
- Ja ?
- Tak muszę wiedzieć, że nie są zepsute, stare albo, że może jednak nie jestem w ciąży.
- Jak chcesz.
Zrobiłam test.
- O cholera !!!
- Wzięłaś mój. - odpowiada Annie.
- Całe szczęście - tak jak myślałam w ciąży nie jestem.
Wywaliłyśmy pozytywne testy i mój negatywny a resztę schowałyśmy jakby były, którejś z nas potrzebne i jak gdyby nigdy nic wyszłyśmy z toalety.
- No w końcu, chciałem już iść do sąsiadów. - śmieje się Peeta i wchodzi do łazienki.
A zaraz potem wychodzi cały blady.
- Katniss ?
- Tak skarbie ?
- Chcesz mi coś może powiedzieć ? - pyta trzymając pozytywny test w dłoni.
- Peeta nie wyciągaj pochopnych wniosków.
Annie robi się czerwona i szybko patrzy na Finnicka.
- Finnick będziemy rodzicami.
I co ?
 Kolejne nieszczęście gotowe.
 Facet zemdlał. 
Ale szybko go ocuciliśmy.
- Przepraszam was ale po tych porannych mdłościach Katniss to już myślałem, że będę tatą, - tłumaczy nam Peeta.
- Nie, Katniss też robiła i negatywny wyszedł. Z resztą po jednym razie to nie ma co się dziwić. - machinalnie macha ręką i dopiero po chwili uświadamia sobie nasze zażenowanie.
- Finnick to my już pójdziemy dzięki za gościnę. Do zobaczenia.
Dziwną atmosferę przerywa Peeta mówiąc - W końcu nie powiedziałem ci dobrej wiadomości a więc mój wniosek o zrzeczenie się funkcji rzecznika Panem został pozytywnie rozpatrzony.
- Cieszę się o ile ty się cieszysz.
- Super. Muszę tylko pojechać na konferencję prasową do Kapitolu i po wszystkim.
- Kiedy ?
- Słucham ?
- Kiedy wyjeżdżasz ?
- Dzisiaj wieczorem.
- Niepotrzebnie się rozpakowałeś.
- I to cię teraz martwi najbardziej ? - śmieje się.
- Nie, nieważne.
- Jedna konferencja, przebiorę się w garnitur i już.
- Jeśli tak uważasz. Idę wziąć prysznic a ty możesz się przebrać.
- Jasne. Zjemy dzisiaj razem obiad ?
- Tak.
Biorę prysznic a później jemy wspólnie obiad i zanim się zorientujemy Peeta musi już jechać.

Peeta

Konferencja strasznie mi się dłuży do chwili, w którejdostaję sms od Katniss
Hej kochanie jak leci ?
Automatycznie odpisuję
Wszystko ok ale tęsknię. I nudzi mi się na tej konferencji.
Błyskawicznie mi odpowiada
A co powiesz na to żebym ci ją trochę umiliła ?
Chętnie i tak nie mam nic ważnego do zrobienia.
Przyślę ci fajne zdjęcia.
Nie mogę się już doczekać.
A po chwili dostaję takie zdjęcia:





Katniss nie wiedziałem, że masz takie fotki.
To dlatego, że nie wiedziałam co cię kręci.
To trochę nie w twoim stylu.
Dla ciebie wszystko kotku.

Znalezione obrazy dla zapytania fotki dziewczyn w bieliźnie bez twarzy

I jak ci się podobają ?
Ostatnie jest takie artystyczne ale reszta... to trochę dziwne i nowe dla mnie.
Nie przejmuj się jeszcze się przyzwyczaisz.

Nie ukrywam faktu, że jako facet... no chcę powiedzieć, że Katniss strasznie mnie nakręca tym co robi.
Tak więc te zdjęcia mają na mnie jednoznaczny wpływ.
Kotku myślę, że już mi wystarczy.
Ale mam jeszcze kilka w zanadrzu.
Sam nie wiem co odpisać.
Nie odbieram późniejszych wiadomości i w spokoju wracam do hotelu.
W sypialni Katniss leży już w łóżku więc powoli się rozbieram i do niej dołączam.
Na powitanie całuję dziewczynę a ona odwzajemnia gest.
- Jak ci minęło popołudnie ?
- Okay.
Całuję ją po szyi.

- A tobie ?
- Przecież wiesz pisałaś do mnie. - odpowiadam nie przerywając pieszczot.
- Ja ?
- Tak. - jestem trochę zdziwiony.
- Przez cały dzień nie rozmawiałam ani nie pisałam z nikim oprócz Annie żeby dowiedzieć się czy bezpiecznie dojechali.
- To od kogo dostałem te zdj... wiadomości ?!
- Nie wiem.
- Kto tu dzisiaj przychodził ?
Mam nową motywację od obejrzenia ostatniej części Igrzysk Śmierci.  
Co prawda spodziewałam się czegoś więcej ale nie było też źle, ogółem książka lepsza ale film niczego sobie.
A scena z kotem czysta poezja :)
Miłego komentowania mam nadzieję, że się nie zawiedliście; )

24 listopada 2015

Rozdział 44

Peeta

Wstaję z samego rana jeszcze przed moją żoną i biegnę do siedziby strażników pokoju aby opowiedzieć im ze wszystkimi szczegółami co się wczoraj wydarzyło.
Trochę się denerwowałem ale wszystko udało nam się wyjaśnić więc po po godzinie spędzonej na posterunku wracam do domu.
Wchodząc do domu wołam Kochanie, wróciłem !
- Cieszę się. Wszystko ok ?
- Tak, nie miałem problemów jakoś wszystko mi się rozjaśniło.
- Zrobiłam sałatkę chcesz trochę ?
- Jasne - odpowiadam przedłużając wyraz. - Odchudzasz się ?
- Nie skąd ten pomysł ? Jestem za gruba ?
 - Nie, nie to miałem na myśli po prostu biegamy, odżywiamy się zdrowo i to trochę dziwne.
- Tak, zdrowo szczególnie jedząc twoje naleśniki. Bądź poważny.
- A nie jestem ?
- Och, spadaj!
- Dobra, po nasze rzeczy a później razem spadamy na wycieczkę.
- A ty dalej swoje ?
- Tak, tym razem nie ustąpię.
- Co mam spakować ?
- Bikini i tyle wystarczy - śmieję się.
- A tak poważnie.
- Jedziemy w kilka miejsc o różnych warunkach atmosferycznych więc lepiej weź wszystkiego po trochu. - odpowiadam zajadając sałatkę,  która jest trochę niedobra a to delikatnie powiedziane bo moja Katniss przesadziła z octem.
- Więc dzwonię po dziewczyny a ty kończ jedzenie.
- Super pomysł.
Katniss wychodzi a ja szybko dzwonię żeby chłopaki wymknęli się z domu i wywalili gdzieś tą sałatkę.
- Super, że jesteście. - szepczę kiedy ich widzę. 
- Rozumiem, że mamy być cicho - stwierdza Finnick.
- Tak, nie wie, że tu jesteście.
- A po co tu jesteśmy ?
- Żeby się pozbyć tego - wskazuję na ocet z kawałkami warzyw.
- Wygląda całkiem fajnie.
- Jak chcesz to spróbuj to zjeść.
- W czasie Igrzysk nie wydziwiałeś.
- Bo mogłem umrzeć a teraz to może mnie zabić !
- Dobra. Zapakuj to a my to gdzieś wywalimy.
- Dzięki a tak przy okazji to cześć bo niedługo wyjeżdżamy na wycieczkę.
- Spoko to do zobaczenia jak wrócicie.
-Cześć.
I tak oto pozbyłem się posiłku. Na szczęście pozostają jeszcze szybkie gofry.
Były o wiele lepsze a Katniss ma myśleć, że zrobiłem je na podróż.
- Hej dziewczyny.
- Cześć chłopczyku - żartuje sobie Jo.
- Katniss już spakowana ?
- Pogięło cię ?! Siedzimy tu dopiero godzinę.
- Ok, bez nerwów.
W trakcie ich kłótni, który sweter powinna zabrać Katniss ja wrzuciłem do mojej torby podróżnej bieliznę, skarpetki, kąpielówki, kosmetyki, ręcznik, kilka koszul i T-shirtów, trzy bluzy i sweter i spakowałem jeszcze jakieś spodnie z różnych kategorii tzn. jeansy, coś bardziej do garnituru i sportowe. Poza rzeczami z powyższych zabrałem jeszcze marynarkę i krawat i kilka par butów.
Odwróciłem się od szafy a dziewczyny gapiły się na mnie jakbym był duchem włącznie z Katniss.
- Coś nie tak ?
- Nie, co właśnie zrobiłeś ?
- No spakowałem się.
- W 8 minut i 42 sekundy ?!
- Skoro tak mówisz. - odpowiadam Jo z lekkim przekąsem.
- To facet nie liczy się - szepcze Annie.
- Ok skoro wszystko ustaliliśmy to ja już pójdę.
- Nie !
- Dlaczego ?
- No musisz jej pomóc - krzyczy Jo.
- Ja ?!
- Tak - potwierdza jakby pakowanie dziewczyny było normalne.
- Dobrze więc co mam zrobić ?
- Po prostu wybierz rzeczy, które ci się podobają.
Więc wybrałem rzeczy, w których według mnie Katniss wygląda najładniej.
- Może być ?
- Jasne to możecie jechać.
- Pa. Nie zapomnijcie zająć się kwiatami.
- Pamiętamy. Bawcie się dobrze i dzwońcie do nas.
- Jasne.
Kiedy już wyjechaliśmy uświadomiłem sobie, że nie mam dokładnego planu a właściwie to żadnego planu na wyjazd.
- Więc gdzie jedziemy ?
- Nie wiem.
- Jak to ?
- No myślałem żeby - i tutaj trzeba coś wymyślić - zwiedzić wszystkie dystrykty po kolei.
Ona tylko się śmieje i pyta - Ty tak serio ?
- No jasne.
- Okay ale jak się nie uda to twoja wina.
- Dobrze biorę to na siebie.
Później zasnęła i nie miałem z kim rozmawiać więc słuchałem radia. 
Mówili o naszym ślubie już chodzą plotki, że coś było nie tak.
Jak zwykle prasa i telewizja muszą mieć o kim gadać.
Po kilku godzinach dojechaliśmy do dystryktu pierwszego.
Musiałem obudzić Katniss aby zameldować się w hotelu.
- Długo spałam ?
- Właściwie jesteśmy już w jedynce.
- Wow no to długo.
- Nie wiem co będziesz robić kiedy ja w nocy będę spać - żartuję.
- Może pójdę potańczyć do klubu.
- Naprawdę zabawne.
- Dobrze już nie marudź tylko chodź do pokoju.
Nie odzywam się już tylko niosę walizki idąc za Katniss.
Ale zauważam coś dziwnego.
- Katniss ?
- Hm ?
- Boli cię coś czy może to jakieś zakwasy ?
- O co chodzi ?
- Nic, po prostu zabawnie idziesz. Masz złączone uda i robisz takie małe kroczki - uśmiecham się przyjaźnie.
- Nie to drobiazg w dodatku staram się dumnie kroczyć. - stara się żartować ale pod uśmiechem czai się grymas bólu.
- Jasne. Jak księżniczka.
- Tak, dokładnie. To nasz pokój.
- Super.
Właśnie wzięliśmy prysznic to znaczy każdy oddzielnie bo my przecież nie kąpiemy się wspólnie.
Nie ważne.
Po prostu siedzimy i oglądamy telewizję ale zaraz kładziemy się spać.
- Wyłącz jestem już zmęczona.
- Ok, dobranoc.
- Dobranoc.
To trochę dziwne, że Katniss jest ostatnio taka zmęczona dwie godziny temu obudziła się po podróży, którą też całą przespała.
I dosyć dużo zjadła na kolację a może jestem przewrażliwiony ?
Tak to na pewno to.

Katniss

Budzę się czując nieprzyjemny ucisk w żołądku, jedzenie podchodzi mi do gardła.
Biegnę do łazienki i wczorajsza kolacja ląduje w toalecie.
Peeta ma mocny sen więc może się nie obudzi.
Pospiesznie myję zęby i wracam do łóżka.
Przytulam męża.
- Wszystko w porządku ? Szybko wybiegłaś.
- Tak. Jest ok.
- To co dzisiaj robimy ?
- Pójdziemy się po prostu przejść ? 
- Pozwiedzać ?
- Tak.
- Jasne. Ale najpierw śniadanie.
- Nie, ja wczoraj dużo zjadłam nie mam ochoty. - odpowiadam czując kwaskowaty posmak w ustach po niedawnych przeżyciach w łazience.
- Okay więc zbieraj się a ja zjem śniadanie - proponuje i całuje mnie w czoło.
- Będę gotowa za pół godziny.
Spokojnie wybieram koszulę, sweterek i rozkloszowaną spódnicę a z torby wyciągam proste pół sportowe buty.
W łazience się maluję i tak jak zapowiedziałam po pół godziny żując gumę jestem gotowa.
- Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję - odpowiadam lekko się rumieniąc.
- Idziemy.
Kiwam głową na zgodę i wyruszamy.
Mimo, że trybuci z tego dystryktu zawsze byli zadufani i okrutni to ich miejsce urodzenia prezentuje się zjawiskowo.
Na obiad jem lekka sałatkę bo moje poranne wymioty to pewnie po prostu zatrucie i lepiej teraz nie nadwyrężać układu trawiennego.
Po całym dniu zwiedzania wracamy do hotelu.
To był cudowny dzień ale jestem strasznie zmęczona i od razu po kąpieli kładę się spać i momentalnie zasypiam.
Ale tego ranka także budzą mnie wymioty.
Nie wiem co się dzieje i jestem trochę przestraszona.

Peeta

Tego ranka tak samo jak wczoraj Katniss wymiotowała z rana i nadal jest bardzo ospała.
A jeśli...
Nie, to niemożliwe.
Z drugiej strony może to byłoby dobre ?
Sam nie wiem co o tym myśleć.

Katniss 

Dzisiaj dzień minął nam tak jak wczoraj zwiedzanie dystryktu i już czuję się lepiej a jutro jedziemy do dwójki.


Jak myślisz co dolega Katniss? PS. Mam niecny plan dotyczący kolejnych postów więc komentuj i spróbuj zgadnąć o co mi chodzi xd

15 listopada 2015

Rozdział 43

W rozdziale mogą pojawić się niecenzuralne słowa uwłaczające godności bohaterów.

Peeta 

- Co ty tu robisz ?
- Pytam tylko czy już ją przeleciałeś ? Było fajnie ? Jęczała ?!
- Słuchaj, uspokój się i pogadamy.
- Nie po tym co mi zrobiłeś ?!
- Może chcesz się czegoś napić ? Kawa czy herbata ?
- Masz coś mocniejszego ?
- Jasne.
- To lej do pełna.
Spokojnie siada w kuchni i nadal mierzy do mnie z pistoletu.
Muszę jakoś odciągnąć go od tematu Katniss.
- To jak ci się teraz podoba w naszym dystrykcie ?
- Och, po tym całym zniszczeniu i śmierci tylu ludzi jest bardzo przyjemnie.
- Paylor dobrze sprawuje urząd prezydenta.
- Tak a ty jesteś dobrym rzecznikiem.
- Nie, zrezygnowałem z tej funkcji żeby móc pracować w piekarni.
- Jakie to urocze, zawsze byłeś taki dobry ! Inni przy tobie są potworami.
Ty na pewno myślę ale powstrzymuję się przed powiedzeniem tego komentarza.
- No właśnie może wybrała cię bo jesteś taką ciamajdą.
Nagle przypominam sobie, że nie wziąłem dzisiaj leków ale jest za późno kiedy Gale odwraca głowę w kierunku schodów i schodzącej po nich Annie, rzucam się na niego.
Nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji.
Właściwie tracę już czucie w rękach od zaciskania ich w pięści i uderzania Gale'a.
Nie słyszałem kiedy przyjechali strażnicy pokoju i nie słyszałem krzyków Annie liczył się tylko ten palant i to żeby dać mu nauczkę.
Abym przestał go bić musiało mnie odciągnąć dwóch strażników, Jack i Finnick.
Mimo to kiedy go wynosili z poobijaną twarzą wyrwałem się chłopakom, podbiegłem do niego i powiedziałem mu do ucha - To była najlepsza noc w naszym życiu.
A jego źrenice zwęziły się i zaczął rzucać się w uścisku strażników a potem straciłem go z pola widzenia.
- Peeta nic ci nie jest ? - słyszę z oddali pytanie Katniss...
- Moje leki, śmierć, Snow, wspomnienia... - wykrzykuję pojedyncze słowa a ktoś rzuca mną o ziemię i mocno przygniata do podłogi.
- Biegnij po zastrzyk !!! - krzyczy jakiś facet  a ja rzucam się w uścisku niczym ryba bez wody.
- Ona jest morderczynią ! Jak możecie ją chronić !
- Peeta to twoja żona !!!
- Co ?! Nie ! Coin ?! Nie to niemożliwe ! Zabije mnie - zaczynam łkać - Zabije mnie, pomocy !
- Nie, nic ci nie grozi - ma taki łagodny głos, troszczy się o mnie - Katniss ?
- Jestem tu. Wszystko będzie dobrze - kładzie sobie moją głowę na kolanach i głaszcze moje włosy.
Nagle czuję ukłucie w ramię.
- Nie !
- Peeta to ci pomoże.
I po chwili wszystko nabiera kształtów.
- Zabrali go ? - pytam natychmiast - Zabrali go. Ale jak się tu dostał ?
- Nie wiemy.
- Nic ci się nie stało ?
- Nie ale masz rozcięte czoło, chodź zaraz to opatrzymy.
- Dobrze.
Wchodzimy do kuchni a Katniss skrycie daje znać innym aby już poszli, myśli, że tego nie widzę a ja nie pokazuję jej, że wiem co robi.
- Ok, przemyję ci to wodą utlenioną i zostawię otwarte wtedy szybciej się zagoi.
- Dobrze pójdziemy zaraz się położyć spać ?
- Jasne wezmę tylko prysznic.
- Właściwie racja. Ja pójdę po tobie.
Udaję, że wcale mnie nie piecze, zamykamy dom na klucz i idziemy na górę.
- Więc.
- Więc. Pójdę szybko się umyć.
Katniss wchodzi do łazienki i tylko po pół godziny wychodzi.
- Pospieszyłaś się. - żartuję.
- Wiesz, że następnym razem mogę tam siedzieć dwie godziny albo dłużej ?
- Wiesz, że następnym razem mogę wejść pierwszy ?
- Och, jak masz się myć to już idź.
Prysznic jest bardzo orzeźwiający i pomaga mi się rozluźnić.
- Dobrze, chodźmy już spać jestem zmęczony.
Kładziemy się i wtulam się w moją żonę chłonąc jej zapach.
- Używasz nowych perfum ?
- Nowej kolekcji.
- Są śliczne, pasują do ciebie.
- Dziękuję kochanie.
- Podoba mi się jak tak do mnie mówisz.
- Mogę to robić częściej jeśli ci się podoba.
- Jasne. Nadal ją nosisz ?
- Co ?
- Tą bransoletkę.
(Dla niewtajemniczonych rozdział 6/7)
- Oczywiście w końcu wtedy zapytałeś czy zostanę twoją dziewczyną.
- Fakt a ty się zgodziłaś.
- A później mieliśmy niezły ubaw na plaży.
- Tak wszystko było łatwiejsze i te szalone imprezy !
- Z Jo każda impreza jest szalona.
- Mam propozycję. - mówię podekscytowany.
- Zamieniam się w słuch.
- Z samego rana jak tylko złożę zeznanie strażnikom spadamy stąd.
- Gdzie ? - pyta zaskoczona Katniss.
- Do Czwórki odwiedzimy twoją mamę, zaszalejemy na plaży, odczepimy się od popaprańców i twojego ex...
- Ja się nigdy z nim nie spotykałam ! - złości się Katniss.
- Ale się z nim całowałaś ! - droczę się z nią ale czuję ukłucie zazdrości.
- Nie gadam z tobą. Jak chcesz to sobie jedź, do Czwórki przecież obok mojej mamy mieszka Mishon !
- No nie ! Jeszcze to mi wypomnisz ? Nic mnie z nią nie łączy.
- Mów co chcesz swoje widziałam.
- Wy dziewczyny ! - odwracamy się od siebie i próbujemy usnąć.
- Och, nie złość się już na mnie.
- Usiłuję zasnąć możesz mi nie przeszkadzać ? - odpowiada mi naburmuszona Katniss ale zaraz odwraca się do mnie i przytula.
- Pa.
- Dobranoc - odpowiadam.