28 grudnia 2015

Rozdział 49

Peeta
Haymitch miał rację ona na pewno zadzwoni.
I wtedy co jej powiem ?
- Kochanie jestem chory psychicznie więc zwiałem. 
Muszę się leczyć bo nie kontroluję swoich zachowań.
- Panie Mellark, telefon do pana.
- Dziękuję, już odbieram.

Katniss

- Mogę do niego zadzwonić jeśli chcesz.
- Przecież mam jego numer - odpowiadam.
- Tamtego nie odbierze.
- Dobrze, dzwoń. - rozkazuję upijając łyk kawy.
Haymitch wpisuje numer i dzwoni.
- Dzień dobry chciałbym rozmawiać z Peetą Mellarkiem.
Tak. Abernathy i Pani Mellark. Dobrze, dziękuję.
Proszę - podaje mi telefon.
- Halo ? - słyszę jego miękki głos.
- Peeta ? Co się stało ? Dlaczego znowu mnie zostawiłeś ?
- Katniss źle się czuję i to tyle.
- Mogłeś mi to powiedzieć.
- To stało się tak nagle.
- Gdzie jesteś ?
- Niedługo ci powiem ale teraz nie powinienem z tobą rozmawiać.
- Kocham cię.
- Cześć.
W słuchawce słyszę tylko dźwięk zakończonej rozmowy ale nadal trzymam ją przy policzku.
Jeszcze kilka godzin temu mówił, że mnie kocha a teraz jakby o wszystkim zapomniał.
Odkładam telefon na stół i zostawiam zaskoczonego Haymitcha samego.
Powoli jadę do dwójki.
Zabieram rzeczy i wymeldowuję nas z hotelu chociaż jestem sama.
Dojeżdżam pod śliczny, mały domek i pukam do drzwi.
- Córeczko, a co ty tutaj robisz ?
- Cześć mamo, mogę u ciebie zostać kilka dni ?
- Oczywiście wejdź.
Moja mama zaparzyła herbatę i przez chwilę nic nie mówiła.
- Co się stało ?
- Nic po prostu przyjechałam cię odwiedzić.
- A gdzie Peeta ?
- Nie wiem. - odpowiadam i nie wytrzymuję po prostu płaczę.
Mama mnie przytula i pociesza a ja opowiadam czego się dowiedziałam.
Nagle zaczyna mi burczeć w brzuchu nawet mnie to nie dziwi w końcu cały dzień nic nie jadłam.
- Chodź do kuchni zrobię ci kolację.
- Dobrze.
Później biorę długi prysznic aby wszystko przemyśleć i kładę się spać.
Jestem na pięknej polanie, świeci słońce a ptaki śpiewają, jest cudownie.
Czuje się naprawdę szczęśliwa.
Ale nagle uświadamiam sobie, że w rękach trzymam małe zawiniątko, to kojec a w środku leży nowo narodzone dziecko.
Szybko się odwracam pod wpływem czyjejś dłoni na ramieniu.
- Gale ?! - warczę - Co ty tu robisz ? - dodaję przez zaciśnięte w złości zęby.
- Nie złość się kochanie to szkodzi naszemu drugiemu dziecku.
- Co ?!
Nie dostaję odpowiedzi bo Gale z mienia się w zmiecha i pluje we mnie krwią.
Na chwilę zamykam oczy i zmieszaniec znika.
Patrzę jeszcze raz na dziecko.
I nagle je upuszczam... jest martwe a moje ręce są brudne od krwi.
Wtedy uświadamiam sobie, że je zabiłam...
a mój własny krzyk mnie budzi.
- Katniss powiedz mi co się stało ?
- To tylko zły sen, koszmar, mara. To nie miało miejsca - powtarzam uparcie patrząc w ścianę.
- Tak, to tylko sen. Chcesz żebym z tobą została ?
- Nie, już dobrze - cedzę słowa i opadam na poduszkę. - Wszystko jest w porządku.
- Śpij dobrze.
I zasypiam.
Jestem w ciąży.
Będę matką, dobrą matką a on w to wierzy.
Wspiera mnie chociaż jest mi trudno.
Nie radzę sobie z moimi uczuciami.
To hormony.
Wszystko byłoby dobrze gdyby to nie było dziecko Gale'a.
Peeta chce je wychowywać i myśli, że to jego potomek.
To kłamstwo.
Wiele razy już mu mówiłam, że je kocham i jesteśmy jego rodzicami.
Cały czas kłamię.
Tylko na tyle mnie stać... na kłamstwo.
Ale ono się nie urodzi.
Wiem to...
I się nie mylę bo kilka dni później widzę siebie w kałuży krwi w naszej łazience w tym cholernie idealnym domu gdzie wszystko miało być cholernie idealne tylko nie jest bo my nie jesteśmy idealnie doskonali.
Psychicznie chorzy ludzie to są dobre słowa...
A ja nie donosiłam ciąży.
To dziecko nie było mojego męża może dlatego spotkał je ten los ?
Ale co z reszta nienarodzonych dzieci, których nie urodziłam ?
Były Peety.
Może to ze mną jest coś nie tak ?
Teraz to widzę jest ich mnóstwo.
Setki małych grobów.
Mam tyle dzieci a właściwie mogłam mieć.
Ale umarły.
Już nie krzyczę, nie płaczę.
To był sen.
Czasami ludzie mówią, że sny mają w sobie ziarnko prawdy jak kłamstwo.
Ale co w tym śnie było prawdziwe.
Mam dom i męża chyba tyle.
- Okay nie przejmuj się głupotami.
Schodzę na śniadanie i widzę...

Piszcie w komentarzach kogo mogła zobaczyć nasza Katniss :)

7 komentarzy:

  1. Kurde, no nie wiem. Johanne? A może Peetę?! No to może
    ... Gale'a !? Niemożliwe. No po prostu nie wiem!
    Ee... Wybacz za taki dziwny i nierozgarnięty kom. Powodzenia i pisz częściej.
    Pozdrawia Cię ( zakochana w peetniss, i blogach o temetyce igrzysk, czytelniczka twoich "wypocin" nierozgarnięta przez wysoką gorączkę)
    Karolina Mellark

    OdpowiedzUsuń
  2. Idealny <3 czekam na następny i również zapraszam na swojego bloga.pozdrawiam i życzę ci dużo weny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Idealny <3 czekam na następny i również zapraszam na swojego bloga.pozdrawiam i życzę ci dużo weny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Te sny są przerażające, ale ja uwielbiam przerażające sny... znaczy czytać takie i takie wymyślać... śnić to już nie za bardzo XD
    Hmmm... kierując się tym snem to wywnioskowałam, że Katniss zobaczyła Gale'a, ale możliwe jest jeszcze, że Peetę (nie wiem jakim cudem, ale to możliwe XD), albo Haymitcha... chyba, że postanowiłaś nas zaskoczyć i będzie to Johanna, albo Finnick i Annie, albo jeszcze ktoś inny, kto nie wpadł mi do głowy... czyli podsumowując... biorę pod uwagę wszystkie postacie z drobnymi wyjątkami, którymi są Katniss i jej mama... taaak... to normalne... albo i nie normalne XD
    Rozdział bardzo mi się spodobał :)
    Czekam na więcej!!!

    Czekam na kolejny i oczywiście życzę Ci duuuuuuuuuuuuuużo weny :)

    Pozdrawiam
    (zakochana w Finnicku, nieogarnięta, strasznie szczęśliwa, miłośniczka niemiłosiernie długich komentarzy) love dream

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń