15 listopada 2015

Rozdział 43

W rozdziale mogą pojawić się niecenzuralne słowa uwłaczające godności bohaterów.

Peeta 

- Co ty tu robisz ?
- Pytam tylko czy już ją przeleciałeś ? Było fajnie ? Jęczała ?!
- Słuchaj, uspokój się i pogadamy.
- Nie po tym co mi zrobiłeś ?!
- Może chcesz się czegoś napić ? Kawa czy herbata ?
- Masz coś mocniejszego ?
- Jasne.
- To lej do pełna.
Spokojnie siada w kuchni i nadal mierzy do mnie z pistoletu.
Muszę jakoś odciągnąć go od tematu Katniss.
- To jak ci się teraz podoba w naszym dystrykcie ?
- Och, po tym całym zniszczeniu i śmierci tylu ludzi jest bardzo przyjemnie.
- Paylor dobrze sprawuje urząd prezydenta.
- Tak a ty jesteś dobrym rzecznikiem.
- Nie, zrezygnowałem z tej funkcji żeby móc pracować w piekarni.
- Jakie to urocze, zawsze byłeś taki dobry ! Inni przy tobie są potworami.
Ty na pewno myślę ale powstrzymuję się przed powiedzeniem tego komentarza.
- No właśnie może wybrała cię bo jesteś taką ciamajdą.
Nagle przypominam sobie, że nie wziąłem dzisiaj leków ale jest za późno kiedy Gale odwraca głowę w kierunku schodów i schodzącej po nich Annie, rzucam się na niego.
Nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji.
Właściwie tracę już czucie w rękach od zaciskania ich w pięści i uderzania Gale'a.
Nie słyszałem kiedy przyjechali strażnicy pokoju i nie słyszałem krzyków Annie liczył się tylko ten palant i to żeby dać mu nauczkę.
Abym przestał go bić musiało mnie odciągnąć dwóch strażników, Jack i Finnick.
Mimo to kiedy go wynosili z poobijaną twarzą wyrwałem się chłopakom, podbiegłem do niego i powiedziałem mu do ucha - To była najlepsza noc w naszym życiu.
A jego źrenice zwęziły się i zaczął rzucać się w uścisku strażników a potem straciłem go z pola widzenia.
- Peeta nic ci nie jest ? - słyszę z oddali pytanie Katniss...
- Moje leki, śmierć, Snow, wspomnienia... - wykrzykuję pojedyncze słowa a ktoś rzuca mną o ziemię i mocno przygniata do podłogi.
- Biegnij po zastrzyk !!! - krzyczy jakiś facet  a ja rzucam się w uścisku niczym ryba bez wody.
- Ona jest morderczynią ! Jak możecie ją chronić !
- Peeta to twoja żona !!!
- Co ?! Nie ! Coin ?! Nie to niemożliwe ! Zabije mnie - zaczynam łkać - Zabije mnie, pomocy !
- Nie, nic ci nie grozi - ma taki łagodny głos, troszczy się o mnie - Katniss ?
- Jestem tu. Wszystko będzie dobrze - kładzie sobie moją głowę na kolanach i głaszcze moje włosy.
Nagle czuję ukłucie w ramię.
- Nie !
- Peeta to ci pomoże.
I po chwili wszystko nabiera kształtów.
- Zabrali go ? - pytam natychmiast - Zabrali go. Ale jak się tu dostał ?
- Nie wiemy.
- Nic ci się nie stało ?
- Nie ale masz rozcięte czoło, chodź zaraz to opatrzymy.
- Dobrze.
Wchodzimy do kuchni a Katniss skrycie daje znać innym aby już poszli, myśli, że tego nie widzę a ja nie pokazuję jej, że wiem co robi.
- Ok, przemyję ci to wodą utlenioną i zostawię otwarte wtedy szybciej się zagoi.
- Dobrze pójdziemy zaraz się położyć spać ?
- Jasne wezmę tylko prysznic.
- Właściwie racja. Ja pójdę po tobie.
Udaję, że wcale mnie nie piecze, zamykamy dom na klucz i idziemy na górę.
- Więc.
- Więc. Pójdę szybko się umyć.
Katniss wchodzi do łazienki i tylko po pół godziny wychodzi.
- Pospieszyłaś się. - żartuję.
- Wiesz, że następnym razem mogę tam siedzieć dwie godziny albo dłużej ?
- Wiesz, że następnym razem mogę wejść pierwszy ?
- Och, jak masz się myć to już idź.
Prysznic jest bardzo orzeźwiający i pomaga mi się rozluźnić.
- Dobrze, chodźmy już spać jestem zmęczony.
Kładziemy się i wtulam się w moją żonę chłonąc jej zapach.
- Używasz nowych perfum ?
- Nowej kolekcji.
- Są śliczne, pasują do ciebie.
- Dziękuję kochanie.
- Podoba mi się jak tak do mnie mówisz.
- Mogę to robić częściej jeśli ci się podoba.
- Jasne. Nadal ją nosisz ?
- Co ?
- Tą bransoletkę.
(Dla niewtajemniczonych rozdział 6/7)
- Oczywiście w końcu wtedy zapytałeś czy zostanę twoją dziewczyną.
- Fakt a ty się zgodziłaś.
- A później mieliśmy niezły ubaw na plaży.
- Tak wszystko było łatwiejsze i te szalone imprezy !
- Z Jo każda impreza jest szalona.
- Mam propozycję. - mówię podekscytowany.
- Zamieniam się w słuch.
- Z samego rana jak tylko złożę zeznanie strażnikom spadamy stąd.
- Gdzie ? - pyta zaskoczona Katniss.
- Do Czwórki odwiedzimy twoją mamę, zaszalejemy na plaży, odczepimy się od popaprańców i twojego ex...
- Ja się nigdy z nim nie spotykałam ! - złości się Katniss.
- Ale się z nim całowałaś ! - droczę się z nią ale czuję ukłucie zazdrości.
- Nie gadam z tobą. Jak chcesz to sobie jedź, do Czwórki przecież obok mojej mamy mieszka Mishon !
- No nie ! Jeszcze to mi wypomnisz ? Nic mnie z nią nie łączy.
- Mów co chcesz swoje widziałam.
- Wy dziewczyny ! - odwracamy się od siebie i próbujemy usnąć.
- Och, nie złość się już na mnie.
- Usiłuję zasnąć możesz mi nie przeszkadzać ? - odpowiada mi naburmuszona Katniss ale zaraz odwraca się do mnie i przytula.
- Pa.
- Dobranoc - odpowiadam.

8 komentarzy:

  1. Dobrze mu tak!Rozdział świetny <3,czekam na kolejny.Pozdrawiam cię serdecznie i zapraszam na swojego,dziś dodałam nowy rozdział http://igrzyskasmiercialways.blogspot.com/2015/11/rozdzia-11ratunek.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział oby tak dalej! Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super <33 Czekamm :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rewelacyjny rozdział kiedy bedzie next?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. super czekam na następny. Monia

    OdpowiedzUsuń