11 listopada 2015

Rozdział 42

Nowy rozdzial pojawi się po 8 komentarzach !!!

Katniss

Ale uczucie, że wszystko jest idealnie pryska jak bańka mydlana rano (hahaha rano!) czyli o 14:12, wstaję z łóżka.
Miejsce między moimi udami piekielnie mnie boli.
Szczęście, że Peeta śpi.
Bardzo małymi kroczkami docieram do łazienki po drodze łapiąc telefon.
I wybieram numer Alicii bo wiem, że nie piła. Obiecała odwieźć tych idiotów do domu albo hotelu.
- Hej - wita mnie zaspanym głosem.
- Hej - szepczę aby w razie przebudzenia Peeta nic nie słyszał - Mam taką nietypową sprawę do ciebie.
W słuchawce słyszę jakiś męski głos.
- Wal śmiało nie mam na głośniku.
- No wiesz wczoraj z Peetą...
- Yay - piszczy z radości - I jak było ?
- Cudownie ale dzisiaj jest okropnie.
- O kurde to był pierwszy raz ?
- Tak.
- Jak najmniej się ruszaj i weź coś przeciwbólowego. Bo rozumiem, że nie chcesz po prostu żeby się martwił ?
- Dokładnie.
- Spoko i nie rób szpagatu to będzie dobrze a i przed następnym szaleństwem poczekaj z tydzień.
- Dzięki a kto tam z tobą jest ?
- Taki Malcolm ale to chyba nie potrwa długo. Wiesz jedna noc, było spoko i cześć.
- Tak rozumiem. Dzięki, pa.
- Cześć.
Otwieram szafkę w łazience i łykam pigułkę przeciwbólową.
Bardzo powoli wychodzę i idę do kuchni nadal ubrana w bieliznę z wczoraj, podnoszę koszulę Peety i ją nakładam.
Smażę naleśniki bo chłopak na pewno niedługo wstanie - nie ma tendencji to drzemania cały dzień.
I się nie mylę bo pół godziny później wita mnie pocałunkiem w szyję.


I przytula mnie do siebie.
- Hej. Jak spałaś ?
- Idealnie.
- Pewnie ze zmęczenia i tych wszystkich wrażeń.
- Możliwe, jesteś głodny ?
- Strasznie. Gdybym nie umiał się opanować to pewnie bym cię schrupał - żartuje.
- Rozłóż talerze a ja przyniosę kawę i naleśniki.
- Już się robi.
Po obfitym śniadaniu powoli sprzątamy Peeta o ile się nie mylę stara się znaleźć pretekst żeby mnie pocałować albo przytulić aż w końcu nie wytrzymuje i po prostu przygniata mnie do jednej ze ścian i namiętnie wpija się w moje usta.
Po kilkunastu sekundach naszych pocałunków słyszymy chrząknięcie i natychmiast się od siebie odrywamy.
- No, heeej. - mówi skacowana Jo - a co wy tutaj tak się obmacujecie ?
Razem z Peetą rumienimy się przeokropnie w czasie gdy wszyscy nasi przyjaciele gapią się na nas.
- Ok. Koniec dłużej nie będę znosił szpiegostwa ! - nagle unosi się Peeta.
Wszyscy z minami typu o co mu chodzi gapią się na mojego Męża w samych bokserkach właściwie ze mną włącznie bo też nic nie rozumiem.
- Jakiego szpiegostwa ?
- No co chwilę wpadacie do naszej sypialni pod byle pretekstem, w nocy nie powiem co robicie, że sąsiedzi do nas dzwonią co się dzieje i na dodatek...
- Sąsiedzi ?!
- No tak. - odpowiada spokojnie mój ukochany.
- Finnick idziemy ! - krzyczy Annie.
- Jack ! My też.
- Ja to przyszłam się tylko pożegnać - wyjaśnia Alicia, przytula nas, zaprasza do siebie i dziękuje za epicką imprezę.
- No to do zobaczenia.
Kiedy jesteśmy już sami pytam czy to z sąsiadami to prawda.
- Eee, raz tylko Haymitch dzwonił, że Jo się rozbiera w pokoju a później drugi raz, że nie może spać bo tak z Jackiem hałasują.
Nie mogę powstrzymać śmiechu.
Później trzeba było posprzątać w domu po naszej wczorajszej zabawie i zaczęliśmy rozpakowywanie prezentów.
Weszliśmy w posiadanie pięknej zastawy na rodzinne obiadki, zestawu pościeli, zestawu kubków małżeńskich i podobnych małżeńskich prezentów.
Moją a właściwie nie tylko moją uwagę przyciągnęło ładnie opakowane pudełko i naraz za nie chwyciliśmy.
- Ok, rozpakuj - śmieje się Peeta.
A kiedy uchylam wieczko moje oczy otwierają się szerzej.
- Chyba ktoś pomylił uroczystości - chichoczę.
- Właśnie. Albo pomyślał przezorny zawsze ubezpieczony.
- Na takie okoliczności mielibyśmy około 9 miesięcy.
- No cóż może kiedyś te ubranka nam się przydadzą.
Nie chcę mu niszczyć marzeń więc po prostu milczę. 
Nie chcę mieć dzieci przynajmniej póki się nie pozbieram po tym wszystkim.
- Ykhym, pójdę po herbatę też chcesz ?- Nie, dziękuję.
Zostaję sama z moimi przemyśleniami do chwili, w której do mojej sypialni wpada ucieszona Annie.
- Oficjalnie będziemy sąsiadkami !
- Naprawdę ? Super !
- A tak właściwie to jak minęła wczorajsza noc ?
Zamiast odpowiedzieć wymownie się uśmiecham.
- No nieźle Katniss Everdeen zaszalała !
- Ciszej Peeta jest na dole.
- Masz szczęście, że rozmawiasz ze mną bo Johanna na pewno by się nie uciszyła ale wykrzyczała, że byłaś z Peetą w jednoznacznej sytuacji.
- Już się tak nie wymądrzaj ! A ty i Finnick ?
- Cóż kilka miesięcy po ślubie planujemy dzieci i kupujemy domek u was żeby w razie czego mieć się gdzie zatrzymać.
- Czyli nie zostajecie na stałe ?
- Na dłużej ale nie na stałe.
- Cóż rozumiem.
- Ok spadam bo dzisiaj mam romantyczną kolację przy świecach z Finnickiem - ogłasza a po chwili dodaje szeptem - Trzeba ochrzcić nasz nowy dom.

Tymczasem na dole

- No jak tam Peeta ? Chłopiec stał się mężczyzną ? - głos brzmi znajomo jakby Jack ale jest zachrypnięty i należy do kogoś kto jest nieźle nawalony.
- O co ci chodzi Jac... - powoli się obracam i widzę...

 W komentarzu napisz kogo zobaczył Peeta a nowego posta spodziewaj się w tym tygodniu :)

9 komentarzy:

  1. Ty wiesz... że nie mam żadnego pomysłu, kogo mógł zobaczyć Peeta? No nie mam pomysłu... no... JA NIE MAM POMYSŁU...
    CO SIĘ ZE MNĄ DZIEJE???
    Uuuu... nowy post jeszcze w tym tygodniu... nie mogę się doczekać, bo muszę wiedzieć KOGO ZOBACZYŁ PEETA?!

    Oooo... Finnick i Annie sąsiadami Katniss i Peety... to super!!!

    Życzę Ci baaaaardzo duuuużo weny i nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :)

    Pozdrawiam
    (nie mająca pomysłu, kogo zobaczył Peeta) love dream

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze miodzio *o*

    OdpowiedzUsuń
  3. Może to Haymitch albo Gale? Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. O rany ja naprawdę nie wiem kogo mógł zobaczyć Peeta. Rozdział rewelacyjny czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny. Nie mam pojęcia, kogo zobaczył <3

    OdpowiedzUsuń