24 stycznia 2015

Rozdział 21


Dzisiaj troszkę ckliwie i romantycznie . Starałam się napisać coś długiego żeby wynagrodzić Wam nieobecność liczę na to , że mi się udało. Bardzo Wam dziękuję po prostu za to , że jesteście . Z dedykacją dla moich Kochanych Czytelników.

Katniss 

Słyszę strzał i jęki Gale'a , wrócił po mnie .
- Kochanie już jestem i przysięgam , że nigdy więcej cię nie zostawię .
- Myślałam , że cię zabił . - nie kontroluję swoich łez cieszę się , że Peeta żyje , nigdy więcej nie zrobię mu takiej awantury o głupotę - ufam mu i właśnie się o tym przekonałam .
- Spokojnie , już wszystko jest dobrze nikt nie zrobi nam krzywdy.
- Mylisz się , to jeszcze nie koniec - słyszę szorstki głos i dźwięk odbezpieczanego spustu .
- Nie to ty się mylisz - Johanna wpada do pokoju i skacze Gale'owi na plecy a ten przewraca się . 
Wszystko toczy się naprawdę szybko ; strażnicy wpadają do pokoju zabierają Gale'a i jego współpracowników , przesłuchują wszystkich po kolei. Na koniec informują nas , że poszukują tych ludzi od dawna i dodają , że listownie się z nami skontaktują . Nie możemy wyjeżdżać ale nawet tego nie planowaliśmy . Zmęczeni i jeszcze zszokowani wracamy do domu .
- Zastanawiam się dlaczego wszystko się kończy happy endem , w końcu na początku mieli przewagę i prawie zabili Peetę .
- W tej chwili naprawdę to najbardziej cię interesuje Jo ? - pyta znudzony Jack .
- W sumie racja , pogodziliście się ?
- To raczej pytanie retoryczne - śmieje się Annie - Jestem pewna , że odpowiecie twierdząco .
- Ja też - mówią w tym samym czasie .
W tym momencie odwracam się na pięcie i biegnę do domu z , którego dopiero wyszliśmy .
Za plecami słyszę tylko słowa Jo - Ja nic nie rozumiem o co jej chodzi ?
Pewnym krokiem wchodzę do domu a strażnik od razu podaje mi teczkę z pytaniem - jest podpisana i nie sądzę aby przydała się w śledztwie - uśmiecha się pokrzepiająco i dodaje - lepiej się pośpiesz inni mogą się czepiać .
Bez namysłu szepczę dziękuję i opuszczam dom z dzieciństwa .
- Możemy wracać ? - mój ukochany czeka z uśmiechem na ustach ; kiwam twierdząco głową i łapie jego dłoń .
- Brakowało mi tego .
- Hym ? - jest zamyślony ale stara się skupić na moich słowach .
- Kiedy zabierałeś mnie na spacery , przytulałeś i - ściszam ton - i znowu mam koszmary .
- Moje też wróciły - jest przygnębiony ale powoli jego twarz promienieje - chyba jesteśmy na siebie skazani .
Śmiejemy się - Muszę się zgodzić - po czym dodaje poważniej - Przepraszam .
Przystajemy . Peeta patrzy mi w oczy , świat przestaje istnieć a ja tonę w błękicie jego tęczówek .
- Ja też ale nic się nie stało .
Resztę drogi pokonujemy w milczeniu , cisza jest przyjemna ; słowa nie są nam do niczego potrzebne , wiatr szumi a drzewa wsłuchując się razem z nami w tą muzykę kołyszą się do jej taktu .
Kiedy jesteśmy w domu wszyscy rozchodzą się do pokoi , ja i Peeta jesteśmy w salonie .
- To był śliczny wieczór ale lepiej już pójdę - chce wyjść ale chwytam jego dłoń .

Peeta 

Uznałem za stosowne aby wyjść ale poczułem delikatne dłonie oplatające moje palce .
Po czym ledwie słyszalnie dodała - Peeta chcę żebyś ze mną został - i po chwili wahania dokończyła - na zawsze .
- Na zawsze . - odpowiadam i idziemy do sypialni , dalej ściska teczkę w dłoni ; ciekawe czy do niej zajrzała ?
Nie zapalamy światła , nie jest nam potrzebne ; odwraca się do mnie i w blasku księżyca mogę podziwiać lekki uśmiech jakim mnie obdarowała , ściąga mój szalik i płaszcz , ja odwdzięczam się tym samym . Po chwili jestem tylko w koszulce i bieliźnie podobnie jak Katniss .
Staram się wyłapać każdy jej szczegół , pochłonąć każdą jej cząstkę aby analizować to później godzinami .
Gładzę jej policzek a ona przymyka oczy tylko po to żeby za chwilę otworzyć je i onieśmielić mnie ich blaskiem .
Powoli , może z wahaniem zbliża się do mnie i zostawia na moich ustach lekki pocałunek . 
Kilka następnych było równie słodkich ale kiedy podniosłem Katniss a ona oplotła swoje ręce wokół mojej szyi było zdecydowanie najwspanialej .



Nie zaprzestając pocałunków powoli skierowałem się do łóżka .
Już miałem delikatnie odstawić dziewczynę ale przyszedł mi do głowy szatański plan . Uśmiechnąłem się podczas jednego z buziaków a moja ukochana powtórzyła po mnie ten gest .
Jedną ręką trzymałem ją za biodra a drugą ściągnąłem jej ręce z mojej szyi co było nieprzyjemne ponieważ uwielbiam kiedy lekko mnie tam gładzi . Kiedy udało mi się ją odczepić szybko upuściłem ją na łóżko .
Była tak zaskoczona , że nie zdążyła nic powiedzieć a ja byłem już nad nią i figlarnie się uśmiechałem .
Całowałem ją teraz po szyi , policzkach i lekko przygryzałem płatki jej ucha .
- Pożałujesz tego czynu - mruknęła i przypominała mi tym odgłosem Jaskra , co trochę mnie rozbawiło ale postanowiłem się bawić .
- Ale ja nić nie źlobiłem - powiedziałem ze skruszoną miną i wydętą dolną wargą .
Wydawało mi się , że ją przekonałem do swojej racji ale kiedy chciałem znowu ja pocałować zrobiła to :



- Naprawdę zabawne panno Everdeen . - mówię .
- Wiem panie Mellark - uśmiecha się słodziutko .
A wtedy do naszego pokoju wpada Jo ,odskakujemy od siebie jak oparzeni ale coś jest nie tak ...
- Jo , co z twoim ubraniem ?
Zanim nam odpowiada kaszle a z jej ust wylatuje mnóstwo mąki .
Gestem pokazuje , że mamy zaczekać a my patrzymy na koleżankę z otwartymi ustami .
- Ykhym , więc nie wiem od czego zacząć .
- Może od początku ? - podsuwam sarkastycznie .
- A ok , więc jeśli dobrze pamiętam pierwszy człowiek na świecie miał na imię Adam i potem ...
- Nie , opowiedz dlaczego kaszlesz mąką .
- Aaa , to w sumie zabawna historia , która nie kończy się happy endem. - zaczyna się odrobinę śmiać - Więc chcieliśmy tylko ciastka zrobić .
- I to jest ta opowieść ? - pytam zaskoczony .
- Nie ! A potem Annie wysypała mąkę na Finnicka i wywiązała się mega bitwa , zaręczeni sobie poszli a Jack wysypał mi na twarz całe opakowanie mąki . Tada ! Jak wam się podoba ?
- Przyszłaś tu żeby nam opowiedzieć , że jesteście brudni ?
- No jak tak na to patrzeć to jak najbardziej . - szczerzy się do nas .
Po chwili Jack wpada do pokoju podobnie jak jego dziewczyna przed chwilą . Kaszle przez chwilę mąką , przerzuca sobie Jo przez ramię i wychodzi po krótkim cześć , miłej nocy .
- Ok , to było dziwne - stwierdza Katniss .
- Nawet bardzo . Chyba powinniśmy spać jest późno a to był ciężki dzień .
- Masz rację , dobranoc .
- Dobranoc - daję jej całusa i zgaszamy lampkę nocną .

Katniss 

Obudziłam się pierwsza . Przez całą noc aż do tej chwili tkwię w uścisku Peety , nie chcę go budzić więc czekam . Ale pół godziny robi się strasznie nudno więc ostrożnie przewracam chłopaka na plecy i mocno go przytulam . Zaczyna marudzić pod nosem więc daję mu buziaka .
- Możesz budzić mnie tak codziennie ?
- Jeśli będziesz miły to się zastanowię . - przekomarzam się z nim .
- Mówiłem ci kiedyś , że jesteś okrutna ?
- Raczej , że jestem cudowna .
- Więc dziś dla odmiany jesteś wredna kotku .
Robię naburmuszoną minę i udaję focha .
- Idę na śniadanie .
Nie odzywam się tylko zostaję w łóżku .
Podczas nieobecności Peety zaglądam do teczki i dokładnie czytam. Po przeczytaniu wszystkiego jestem zaskoczona . Jeszcze nikomu tak na mnie nie zależało . 
- Jest taki kochany i zdolny zrobić dla mnie wszystko - mówię do samej siebie .
- Nawet śniadanie - odpowiada .
- Yhym . Co ?! Skąd się tu wziąłeś ?
- Dowiesz się kiedy będziesz starsza - mówi z zawadiackim uśmiechem.
- Naprawdę śmieszne !
- Wiem - mówi dumny z żartu .
Nasze rozmyślania przerywa pisk , biegniemy na dół zobaczyć co się stało .


Today, a little sadly, and romantic. I tried to write something to make up for you a long absence I hope that I have succeeded. Thank you very much just for being you. Dedicated to my lovely readers.

Please comment :)

Katniss

I can hear the groans Gale shot and returned after me.
- Honey I'm already and I swear I will not never leave.
- I thought I killed you. - I do not control their tears I'm glad that Peeta alive, never do such a fuss about his stupidity - just trust him and convinced about it.
- Relax, everything is fine, no one hurt us.
- You are wrong, this is not the end - I can hear the sound of a harsh voice and presses the trigger.
- Not that you're wrong - Johanna enters the room and jumps on his back Gale and he falls over.
Everything goes really fast; guards fall into the room take Gale and his associates, interrogate each in turn. At the end tell us that these people are looking for a long time, and add that the letter will contact us. We can not leave but I did not even planned. Tired and still shocked to return home.
- I wonder why everything ends happy ending, at the end of the beginning had the advantage and almost killed Peeta.
- At the moment really is the most you're interested in Jo? - Jack asks bored.
- In total, right, is reconciled?
- It is rather a rhetorical question - he laughs Annie - I'm sure that you answer in the affirmative.
- Me too - say at the same time.
At this point, I turn around and run to the house they had just left.
Behind him, I hear only the words of Jo - I did not understand what she meant?
Confidently walk into a house and guard immediately gives me the briefcase with the question - is signed and I do not think that came in handy in the investigation - he smiles and adds reassuringly - better hurry others can cling.
Without thinking, I whisper thank you and leave the house with my childhood.
- Can we go back? - My love is waiting with a smile; I nod his head yes and grabs his hand.
- I missed that.
- Hym? - Is thoughtful but trying to focus on my words.
- When we went for walks, hug and - reduces the volume tone - and again, I have nightmares.
- My also returned - is depressed but slowly his face beaming - I think we're stuck with each other.
We laugh - I have to agree - and then added more seriously - I'm sorry.
We stop. Peeta looks me in the eye, the world ceases to exist and I tonne in the blue of his irises.
- I, too, but nothing happened.
Overcome the rest of the way in silence, the silence is pleasant; words are not for anything we needed, wind rustling the trees listening to with us in the rock music to its measure.
When we are at home we all split up to the rooms, I and Peeta are in the living room.
- It was a lovely evening, but I had better go - wants to leave but I grab his hand.

Peeta

I thought it appropriate to leave but felt gentle hands wrapped around my fingers.
Then she added, barely audible - Peeta I want you to stay with me - and after a moment of hesitation finished - forever.
- For ever. - I answer and go to the bedroom, then squeezes his briefcase in his hand; I wonder if it looked?
Do not light the light, we do not need; turns to me and in the moonlight I can admire a slight smile which endowed me, pulls my scarf and coat, I repay the same. After a while, I'm just in a shirt and underwear, like Katniss.
I try to catch her every detail, devour every piece of it to analyze it later hours.
Honing her cheek and she closes her eyes, only to open them for a while and intimidate me, their brilliance.
Slowly, hesitantly maybe coming to me and leaves a light kiss my lips.
The next few were as sweet but when Katniss and she picked up the entwined her arms around my neck was by far the most brilliantly.



Not stopping kisses slowly headed to bed.
I already had a girlfriend but aside gently came to me diabolical plan. I smiled at one of kisses and my beloved repeated the gesture for me.
One hand held her by the hips and the other pulled her hands from my neck which was uncomfortable because I love me there when lightly strokes. When I was able to detach it quickly dropped her onto the bed.
She was so surprised that she did not say anything and I was already on her and smiled playfully up.
Now kissed her neck, cheeks and gently biting her ear flakes.
- You'll regret this act - she said, and reminded me of the sound of a cat, which amused me a little but I decided to play.
- But I do not carving a thread - I said with a contrite face and swollen lower lip.
It seemed to me that I convinced her to your wrong but when I tried to kiss her again, I did it:



- Really fun Miss Everdeen. - I say.
- I know Mr. Mellark - smiling sweetly.
Then to our room gets Jo, jumps from one another as burns but something is not right ...
- Jo, what about your clothes?
Before us is responsible cough comes out of her mouth with plenty of flour.
Gesture shows that we have to wait and we are looking at her friend with her mouth open.
- Ykhym, so I do not know where to start.
- Maybe at the beginning? - Suggests sarcastically.
- A ok, so if I remember the first man in the world his name was Adam and then ...
- No, tell me why you cough flour.
- Oh, it's a total funny story that does not end with a happy ending. - It starts with a little laugh - So we just wanted to make cakes.
- And that's the story? - I asked surprised.
- No! Then Annie spilled flour on Finnick and a mega battle ensued, engaged to go away and Jack poured on my face the whole bag of flour. Tadam! How do you like it?
- You came here to tell us that you are dirty?
- Well, how you look at it so it's like the most. - Be honest with us.
After a while, Jack enters the room as his girlfriend just. Cough for a while flour, Jo throws himself over his shoulder and goes after a brief hello, nice night.
- Okay, that was weird - Katniss says.
- Even the most. I think we should sleep is late and it was a tough day.
- You're right, good night.
- Good night - I give her a kiss and switching off the bedside lamp.

Katniss

I woke up first. Throughout the night until this moment I'm stuck in the grip of Peeta, I do not want to wake him up so I wait. But half an hour it gets very bored so carefully roll my boyfriend on his back and gave him a hug. Begins to grumble under my breath so I give him a kiss.
- You can wake me so every day?
- If you're nice to think about it. - Banter with him.
- I told you once that you are cruel?
- Rather, I am wonderful.
- So today, for a change, you're a vicious, baby.
I do sullen face and pretend offended.
- I'm going to breakfast.
Do not talk just staying in bed.
In the absence of Peeta look in the folder and read carefully. After reading everything I'm surprised. Anyone else at me did not care.
- He is so loved and able to do anything for me - I'm talking to myself.
- Even the breakfast - is responsible.
- Yhym. What?! Where'd you come from?
- You'll know when you're older - he says with a jaunty smile.
- Really funny!
- I know - says proud of joke.

Our thoughts interrupted by a squeal, we run down to see what happened.


4 komentarze:

  1. Suuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuper rozdział po prostu cudny i słodziaśny :) czekam na next :D
    0niewidzialna0

    OdpowiedzUsuń
  2. pozdrowienia z podłogi rozwalił mnie ten moment

    - Yhym . Co ?! Skąd się tu wziąłeś ?
    - Dowiesz się kiedy będziesz starsza - mówi z zawadiackim uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  3. A więc dopiero dzisiaj odkryłam Twojego bloga i przeczytałam wszystkie notki ;) Bardzo podoba mi się twój styl pisania.Jestem zachwycona Od dzisiaj tu zostaję :D zuzad5

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Blog Award więcej informacji na http://themockingjaylives.blox.pl/2015/01/Liebster-Blog-Award.html
    0niewidzialna0

    OdpowiedzUsuń